Smart watche idą w kierunku premium, bo i użytkownicy mają potrzeby ubrania na rękę czegoś eleganckiego (jeśli inteligentny zegarek ma zastąpić ten zwykły). Jeszcze dzisiaj poznamy pewnie ceny Apple Watcha w wersji Watch Edition, czyli najdroższej, tymczasem w Chinach jak zwykle panują odmienne trendy. Powstają tam warianty możliwie najtańsze. Często nie łączy się to z odpowiednią jakością, ale i tak sprzedaż jest tam ogromna. Jest też coś takiego jak chęć zarobienia na wschodzącym segmencie, w tym wypadku właśnie popularyzacji ubieralnych technologii.

Panuje też opinia, że gadżety, które rzekomo potrafią niewiele więcej niż zwykły zegarek, kosztują za dużo. Komu to nie przeszkadza i tak kupi taką zabawkę (bo wygląda i ma prestiżowy znaczek). Firma Pipo chce zaoferować model kosztujący nieco ponad 30 dolarów (199 juanów). Oczywiście nie spodziewajmy się konkurenta dla Android Wear, Tizena, czy WebOS, bo to bardzo prosty gadżecik. Ma co prawda łączność Bluetooth, umożliwiającą sparowanie ze smartfonem, więc będzie w stanie pokazywać powiadomienia z telefonu, ale będą to wyłącznie proste notyfikacje. EDIT: nie jestem pewien, ale w jednym ze źródeł znalazłem potwierdzenie slotu na kartę sim…

Zegarek ma pozwolić na zdalne połączenie przez telefon, więc można i poprowadzić rozmowy przez wbudowany głośniczek i mikrofonik (a na ekranie smartfona korzystać w tym czasie z aplikacji). Jest też kilka standardowych funkcji typu: kontrola odtwarzacza muzycznego, czy migawki aparatu fotograficznego w telefonie. Z innych podstaw ma mieć też zestaw sensorów sportowych (krokomierz, prędkość poruszania się, czy śledzenie trasy), a kopertę z wyświetlaczem można wygodnie odpiąć od paska. Nie ma wieści na temat żywotności akumulatorka. Ewentualni klienci muszą jedynie przemyśleć, czy jest sens zakupu ryzykownego modelu (w sumie nie wygląda źle).

źródło: liliputing.com