Jestem właśnie na etapie oLEDowywania mieszkania, tzn. instalacji taśm. To już praktycznie ostatni etap przed przeprowadzką. Skupiłem się na sufitach, bo to najpopularniejszy układ. W łazience mam już wszystko zakupione. W pokoju dziennym chciałem wprowadzić Lightstips od Philipsa, ale na razie nie udaje mi się skontaktować w tej sprawie z Signify (od niedawna obejmującego wyroby Philips Hue), żeby przy okazji przygotować artykuł z serii Mój Smart Dom dot. inteligentnego oświetlenia. Korzystam z Ambilight w TV, więc marzę, by to wszystko zintegrować. BTW: Philipsie, jeśli to czytasz monitorując media to zgłoś się proszę 😉 .

Philips Hue Play i Signe

Holenderski producent już dawno oferuje więcej rozwiązań niż same smart żarówki i węże z diodami. Właściwie to regularnie prezentuję na blogu kolejne opcje Hue, bo jak zwykle są interesujące. Philips ma niezłe pomysły na rozwijanie portfolio. Najnowszym projektem są oryginalnego designu lampy Hue Play oraz Hue Signe. Przeznaczenie wyrobów będzie identyczne z wcześniejszymi. Tylko format inny. Światło ma dekorować wnętrze i dostosowywać się do naszego samopoczucia. Już sam dobór kolorystyki oraz temperatury daje nam sporo możliwości. Play i Signe mają podkreślić światłem przede wszystkim ściany. Otrzymujemy kolejny element budowania efektów.

Hue Play to tzw. light bary. Podświetlą jednym z 16 milionów kolorów, które można uzyskać przez aplikację z bazy RGB. Można je ustawiać wertykalnie i horyzontalnie (można postawić lub zawiesić na ścianie). To propozycja raczej bez większego skupiania się na estetyce samego modułu. Ma on głównie świecić i nie pływać wizualnie na otoczenie swoją konstrukcją. Hue Signe zupełnie odwrotnie. Uzyskamy podobne możliwości, ale z większą ilością światła i bardziej stylowym wykończeniem. To już lampy, które wpływają na ich odbiór wzrokowy. Minimalistyczne „pałki” mają nowoczesny styl i bardzo prosty kształt. Smukłe projektory świetlne na solidnych podstawkach.

Do dyspozycji dwa warianty. Mniejszy głównie na szafkę oraz większy na podłogę. Każda z trzech propozycji pozwala na sporo ustawień. Można ustawić światło wokół TV, przy ścianie, przy meblu. Wszędzie tam, gdzie nam pasuje. Wszystkie moduły można oczywiście grupować i obsługiwać apką Hue na smartfony lub tablety. Światło z Play i Signe może uczestniczyć na imprezach, scenach smart domu, czy jako odstraszacz w trybie ochrony mienia. Prawdopodobnie wszystko co było do dyspozycji dla innych produktów Hue. Fajnie, gdyby dało się to integrować z Ambilight w telewizorach Philipsa. Nie mogę się dokopać do informacji na ten temat, ale stawiam na to, że będzie tu dostęp do Hue Sync. Nie zabraknie też obsługi komendami głosowymi popularnych asystentów oraz współpracy z platformą HomeKit od Apple, czyli współpracy z wyposażeniem smart home (automatyka scen).

Znalazłem już dane odnośnie Hue Sync i świetnie, że na 100% możliwość tworzenia efektów typu Ambilight jest. Podświetlimy ścianę według tego co analizowane na ekranie, rozszerzając postrzeganie efektów w filmach. Lubię to w moim TV, a jak jeszcze uda się to rozszerzyć mocniej to w ogóle ekstra. Ja specjalnie wybrałem telewizor Philipsa dla Ambilight. To jedna z fajniejszych funkcji na całym rynku (już dosyć stara, ale w którejś generacji). W skrócie przypomnę, że serwis Hue Sync działa przez komputery, a te można łatwo podłączyć do TV. To alternatywa dla posiadaczy telewizorów innych marek niż Philips. Na koniec jeszcze ceny. Hue Play wyceniono na niecałe 70 dolarów, natomiast Hue Signe są oczywiście droższe. Mniejszy kosztuje ok. 170, a większy 270$. Premiera dopiero za miesiąc i jak zwykle początkowo na wybranych rynkach. Wszystkie nowe produkty Philips Hue (razem z Outdoor Lightstrip i Adore, które pokazano kilka tygodni temu) zostaną zaprezentowane na berlińskich targach IFA 2018 już na początku września, ale też na trwających Gamescom.

źródło: Signify.com