Marka Misfit nie zniknęła z rynku, mimo, że wykupiło ją Fossil Group (gdy Fitbit przejmował Pebble stało się niestety inaczej). Nowy właściciel nie zrezygnował z dostarczania wearable pod logo Misfit i rodzinka trackerów wciąż się poszerza. Latem zadebiutować ma smartwatch Misfit Vapor (któremu zmieniono „tylko” system na Android Wear), natomiast sporo tańszym bratem będzie budżetowy Misfit Flare – nowa, minimalistyczna bransoletka do monitorowania kroków, snu i aktywności na basenie. Producent zaoferuje gadżecik, który nawiąże do pierwszych, prostych modeli do analizy ruchu.

Misfit Flare
Misfit Flare ma kosztować tylko 60$, ale za dodatkowe opcje monitoringu aktywności w wodzie trzeba dopłacić dyszkę.

Misfit Flare powiększy kolekcję trackerów Fossila o powściągliwy, ale estetyczny gadżet o równie prostej ofercie pomiarów. Naręczny tracker zaproponuje podstawowe pomiary, czyli standard odczytów: zrobione kroki, pokonany dystans, spalone kalorie oraz wypoczynek. Bonusem będzie też zbieranie danych w wodzie, co potrafiły również poprzednie generacje (o ile można tu w ogóle mówić o zmianie określanej mianem tej nowej). Generalnie ten sam zestaw czujników, ale w nowym opakowaniu. Fossil dba o stylistykę swoich produktów i właśnie nowy design rzuca się w oczy.

Niewielki modulik z sensorami mocowany jest na pasku, czyli posiada klasyczny format, ale w atrakcyjniejszym ubranku. Jest równie stylowym modelem co starszy Misfit Ray. Dodatkowo otrzymał od niego niższą cenę (jest zresztą też tańszy od Shine 2) – niecałych 60 dolarów. Kapsułka posiada 3-osiowy akcelerometr oraz magnetometr oraz opcje Misfit Link. One też są klientom dobrze znane, gdyż wcześniej stosowane w kilku wariantach marki. Pozwalają na synchronizowanie urządzonka z innym sprzętem, by go zdalnie kontrolować – robić selfiaki, czy obsługiwać elementy IoT.

Misfit Flare

Misfit Flare służy do całodobowego monitorowania aktywności, ale można też skupić się na konkretach, np. analizie biegu, spaceru lub gry w tenisa. Trzeba będzie jednak zaznaczyć w aplikacji mobilnej daną aktywność, gdyż Flare nie posiada automatyki wykrywania poszczególnych aktywności. Pływacy otrzymają niewiele – licznik przepłyniętych basenów lub dystansu (można ustalić nawet długość obiektu: 25 lub 50 metrowego). Niestety te funkcje dodatkowo kosztują. Wymyślono sobie, że 10$ to adekwatna ceny, aby otrzymać taki „ekstra” tryb. Nie traktujmy tego jednak jako niesprawiedliwość. Dzięki temu obniżono cenę trackera, a przecież nie każdemu potrzebny analizator ruchu w wodzie.

Szkoda, że nie ma we Flare wsparcia powiadomień, czy przypomnień ze smartfona. W Ray i Shine 2 są. To kolejny downsizing. Jeśli ktoś chce więcej, zapłaci więcej. Taką politykę obrał Misfit/Fossil. Flare skupił się praktycznie wyłącznie na fitnessie. Progres treningu ocenimy przez pojedynczą diodę LED. Jeden błysk to 25% założonego celu, dwa – 50% itd. Proste do bólu. Sprzęcik działa na jednej bateryjce, która ma wystarczyć na cztery miesiące działania. 8,5 grama będzie zaletą przy pomiarze snu.

źródło: Misfit