Mogę się założyć, że choć spory ekran smartfona ułatwia wam działanie i ogólną produktywność to po odłożeniu „słuchawki” do kieszeni lub torebki narzekacie na sporych gabarytów rozmiar. Prawda? Rozwiązaniem będą składane jednostki, ale zanim te technologie się upowszechnią to wielu z nas marzy o jakiejś mniejszej alternatywie. Dziś telefon z mniejszym ekranem i pełnym Androidem znaleźć ciężko. Trzy lata temu pojawił się ciekawy projekt mini smartfona Jelly. Właśnie pokazała się jego druga generacja. Ponownie w crowdfundningu. Jelly 2.0 ma utrzymać niewielkie rozmiary i poprawić osiągi gadżetu.

Jelly 2.0 – micro smartfon z Android 10

Na początek przypomnę koncepcję. Autorzy Jelly chcą trafić do tego klienta, któremu zbędny jest większy ekran a liczy się mobilność i kompaktowość. Przy okazji celem jest też ograniczenie korzystania ze smartfonowych funkcji właśnie przez mniejszy, nieco mniej praktyczny dla wielu aplikacji panel. Może to jest droga do uniezależnienia się od ciągłego siedzenia z nosem w ekranie? Może być też tak, że będzie to zamiennik dla normalnego urządzenia dla konkretnych sytuacji i wyjść. Z pewnością będzie to najmniejszy Android 10 dostępny na rynku (urządzenie zebrało na Kickstarterze odpowiednie środki, więc można śmiało założyć, że zadebiutuje w zaplanowanym czasie).

W Jelly 2 poprawiono prawie wszystko poza wspomnianym już wyżej rozmiarem. Utrzymano mini rozmiar obudowy, ale w jej wnętrzu zaoferowano nowocześniejsze i adekwatne do dzisiejszych czasów podzespoły. Design też przeszedł mały lifiting. Myślę, że na korzyść. Jelly 2 wygląda jak micro smartfonik. Zaskoczy pewnie wszystkich w naszym otoczeniu. Tym razem także osiągami. Poprzednik był zabaweczką. Teraz wnętrze Jelly jest konkretniejsze. Nie jakieś wybitne, ale już poprawne. Nie będzie to jakiś ultra wydajny smartfon, ale takie maleństwo nie potrzebuje chyba więcej. I tak nie będziemy tu odpalać ciężkich aplikacji. Jelly to już piąty telefon od Unihertz, więc należy zakładać, że doświadczenie pozwoliło uzyskać odpowiednie efekty.

Jelly 2 najmniejszy Android 10
foto: unihertz.com

Jelly 2.0 – specyfikacje

Ekran 2.4 cala był w Jelly jednak trochę za mały. Jelly 2.0 ma wyświetlacz z przekątną 3 cali i wyższą rozdzielczość – 480 – 854 piksele. To nadal dość niewielka przestrzeń, ale wykorzystująca zdecydowanie większy obszar urządzenia. Na pulpicie pomieści niewiele ikonek, ale o takie uproszczenie właśnie chodzi. Trzy lata w ulepszeniach podzespołów na rynku zaowocowały zastosowaniem procesora MediaTek Helio P60, 6 GB RAM i 128 GB na pliki w UFS 2.1. Wcześnie było tylko 2 GB RAM i 16 GB na dane. Wciąż jest 4G – globalne LTE. Także bateria jest większa i to ponad dwukrotnie. Ma 2000 mAh (było 900). Nie jest wykluczone, że Android 10 uda się zaktualizować do kolejnego.

Aparaty też przeszyły poprawki, ale są podstawowe. Na froncie 8 mega, na tyle 16 z autofocusem. W praktycznie wszystkich specyfikacjach to propozycja entry-level, ale chyba na tyle pozwoliły gabaryty. Nie było chyba nawet sensu pakować tu więcej. Jeśli się uważnie przyjrzycie to z tyłu widać nawet czytnik palca, więc w zasadzie są wszystkie minimalne na dzisiaj standardy. Udało się nawet dostarczyć chip zbliżeniowy NFC do mobilnych płatności oraz tryb dual SIM. Uzupełnię jeszcze pozostałe parametry dla pełności przekazu. Ładowanie odbywa się przez port USB-C, jest radio FM, WiFi ac/Bluetooth 4.2, GPS i komplet czujników. Normalny smartfon, tyle, że mniejszy. Zainteresowanie Jelly jest i to całkiem spore. Już dawno przekroczono minimum kwoty jaką założono w crowdfundinu i to wielokrotnie. We wczesnej fazie kampanii cena to 159$, natomiast finalnie ma to być 199$. Dostawa najwcześniej w grudniu.


Powyższy artykuł jest na temat urządzenia/rozwiązania z crowdfundingowej platformy (miejsca, w którym wczesny prototyp zbiera fundusze na dalszą realizację). Sprzedaż na masową skalę odbywa się zwykle po kilku miesiącach od udanego zakończenia kampanii. Z uwagi na setki produktów na moim blogu, nie jestem w stanie śledzić losów poszczególnych projektów. Aktualizacje o postępach warto szukać na stronie kampanii (zakładka o aktualizacjach), stronie producenta lub kanałach społecznościowych start-upów. Warto też zapoznać się z ryzykiem związanym z wpłacaniem kwot.