Huawei Mate 20 i Mate 20

Chiński Huawei ma nowe flagowe smartfony. To Huawei Mate 20 i Mate 20 Pro, czyli urządzenia, które oferują wewnątrz chyba wszystkie aktualne standardy i nowinki jakie można znaleźć we współczesnych generacjach topowych telefonów. Zadanie jest jasne – powalczyć w segmencie, w którym liderami są Apple, Samsung, czy Google. W najbardziej zwięzłym skrócie: seria Mate 20 to wydajne, high-endowce z wykończeniem premium, wsparciem algorytmów AI do smart fotografii oraz potrójna kamerka na tyle urządzenia. Całkiem grubo!

Mate 20 i Mate 20 Pro będą pierwszymi Androidami z 7nm procesorami i jeśli wcale nic nam to nie mówi to warto te informacje odnotować, bo konstrukcja chipa ma wpływ na ogólną wydajność. Oczywiście odmiana Pro ma kilka tricków więcej, ale ogólnie oba telefony należą do górnej półki. Proszę nie zapominać, że jak zwykle producent zaproponuje jeszcze edycję Porsche Design Huawei Mate 20 RS (jeszcze bardziej wyróżniający się model z całej rodziny). Jak już wymieniam członków linii Mate to muszę jeszcze dopisać największy z wariantów Mate 20 X z 7.2-calowym ekranem.

Huawei Mate 20 i Mate 20

Wrócę do Mate 20 i Mate 20 Pro. Najpierw kamerki. Są, jak już wspomniałem powyżej, aż trzy. To podobnie jak w Hawei P20 Pro, ale tym razem wszystkie zmieszczone w centralnym module. W kwadraciku wszystko wygląda, jakby sensorów była aż cztery, ale ten czwarty to doświetlenie. Wyczuwam, że to sprytna, nieprzypadkowa sztuczka stylistyczna. Układ aparatów w obu modelach jest troszkę inny. Podstawowy wariant Mate 20 ma: 6 MP f/2.2, 12 MP f/1.8 i 8 MP f/2.4, natomiast Pro: 40 MP f/1.8, 20 MP f/2.2 i 8 MP f/2.4. Ich praca jest jednak bardzo podobna. Wspólnie mają uzyskać lepsze właściwości, np. w ciemniejszych warunkach świetlnych oraz ogólnej jakości.

Konfiguracja modelu Pro jest chyba taka sama jak P20 Pro, czyli trzykrotny, bezstratny zoom (Mate 20 ma 2x) z hybrydowym przybliżaniem. Nie jest to tak efektowne jak w klasycznym zoomie optycznym, ale zdecydowanie lepiej niż przy cyfrowym. Z przodu w obu telefonach widać różnice w rozmiarach tzw. „notchów”, czyli wcięć na frontowe kamerki. W podstawowych modelu wygląda to ciekawiej, bo obiektyw jest mniejszy i zajmuje mniejszy obszar wyświetlacza, ale to w Pro jest dodatkowy sensor do skanowania twarzy (pomiary głębi przypominające Face ID z iPhone’ów). Nie tylko pod tym względem w droższym smartfonie jest lepiej. Także skaner palca jest efektowniejszy (i być może efektywniejszy), bo ukryty w ekranie. To wciąż rzadkość na rynku. Mate 20 ma tradycyjny czytnik palca w przycisku na tyle obudowy.

Huawei Mate 20 i Mate 20

Czym jeszcze różnią się między sobą obie jednostki? Mają nieco innych specyfikacji wyświetlacze. 6.53 cala (LCD HDR) z 2244 x 1080 (381 ppi) kontra 6.39 cala (OLED HDR) z 3120 x 1440 (538 ppi) – Pro ma ostrzejszy, choć nieco mniejszy wyświetlacz. Pod ekranami znalazł się najnowszy, autorski chip Kirin 980 (o 20% wydajniejszy i o 40% oszczędniejszy niż w serii P20). Na razie ciężko ocenić jak dobre są to układy. Pewne różnice znajdziemy też oczywiście w RAM. Możemy dobrać 4-6 GB. Najdziwniej wygląda sprawa pamięci na dane. 128 GB możemy rozszerzyć o karty pamięci, ale… Nano SD (własny format w zastępstwie za standard MicroSD). Wyczuwam, że nie będą tanie. Każdy nowy standard swoje kosztuje. Karty są mniejsze, ale czy te najczęściej stosowane są jakieś wielkie? No właśnie.

Teraz bateria i ładowanie, bo tu też jest ciekawie. Akumulatorki mają odpowiednio 4000 i 4200 mAh i mają wystarczyć na 11 godzin „intensywnego” użytkowania. Pewnie ogólne wyniki czasu pracy nie będą odbiegać od norm, ale interesująco wygląda tryb ładowania. Oczywiście jest bezprzewodowe i szybkie, ale nie tylko uzupełnia w ten sposób energię, ale i oddaje (tylko Pro)! Pleckami może podładować inny smartfon w standardzie Qi, przy czym stworzono to chyba głównie pod bezprzewodowe słuchawki ze specjalnym schowkiem. Tych akurat jeszcze nie zaprezentowano, ale w przeciekach było to widać. Na słuchaweczki Freebuds 2 Pro czekam. Myślałem, że zostaną przedstawione wraz z nowymi Mate’ami. Być może coś nie zostało dopracowane i Huawei wolał nie powtórzyć błędu Apple z AirPower (po roku od prezentacji wciąż urządzenia nie ma w sprzedaży).

Huawei Mate 20 Pro

Szybkie ładowanie (przewodowe) 40W uzupełni baterię w 70% już w 30 minut. Nie wiem jak wytrzyma to akumulator w cyklach. Trzeba poczekać na wyniki, ale te pojawią się najwcześniej po minimum roku użytkowania. Bezprzewodowy standard obejmuje 15W. Temat dzielenia się energią smartfona jest odważny, bo tej zwykle brakuje, a co dopiero jeszcze jej komuś użyczyć. Dobrze, że bateria się szybko uzupełnia, więc nie będzie z tym większego problemu, ale ładowarkę trzeba przy sobie mieć.

Wspominałem na początku, że sprzęt wykorzysta zalety Sztucznej Inteligencji. AI wesprze na przykład moduł GPS w precyzji namierzania. O pomocy przy pstrykaniu zdjęć nawet nie wspominam, bo to powoli standard przy automatyce dobierania parametrów dla rozpoznawanych w obiektywie scen. Android 9 Pie otrzyma oczywiście nakładkę systemową EMUI 9.0 w najnowszej wersji. Znajdziemy tu nowe gesty, nowe opcje, np. klon Memoji itp. Huawei zaoferował też projekcję zawartości smartfona na większy monitor, czyli rywala DeX od Samsunga, która teraz będzie działała bezprzewodowo. Oba urządzenia będą sprzedawane w podobnej palecie barw. W sumie aż pięć opcji: Black, Twilight, Pink Gold, Midnight Blue oraz Emerald Green (chociaż na polskiej stronie widzę mniej opcji). Wodoodporność obudowy w standardach IP54 i IP68 dla Pro. Cennik? Huawe Mate 20 kupimy od 799 € (wariant 4 GB RAM), a Mate Pro to już próg iPhon’ów, bo został wyceniony na 1049 €.

źródło: Huawei.com