Zegarki, zegarki, zegarki. Taką mamy erę. Każdy producent ma swój smart zegarek. Nie tylko globalni liderzy, ale i nieco mniejsze firmy. Każdy chce być obecny w segmencie wearable. Chiński Haier ma trochę ubieralnych modeli, ale dzisiaj smartwatch musi być też stylowy. W ostatnich dniach czytałem, że smart warianty zaczęły sprzedawać się lepiej od szwajcarskich, klasycznych odpowiedników, więc powód do konstrukcji wyrobu jest.

Haier Watch

Haier Watch zaprezentowany na targach Mobile World Congress wygląda na atrakcyjny wizualnie produkt. Akurat w Chinach mają dopracowane podrabianie oryginałów, więc nie problem stworzyć niedrogi zamiennik i wpakować w niego czujniki, procesor, czy wyświetlacz. Ten konkretny pracuje na Androidzie, ale z pewnością nie w wersji Wear. Mimo tego i tak ma podobne możliwości, czyli prezentacji powiadomień ze sparowanego smartfona, obsługi części funkcji telefonu, czy odczytu czasu przez wirtualne tarcze.

Ma to być sekcja high-end, co potwierdzają zastosowane materiały i ogólny wygląd zegarka. Przypomina trochę Huawei Watcha, czy drugą generacją Moto 360. Akurat nie ma na to petentów, więc nie wolno o nic oskarżać. Ważne, że sprzęt się właściwie prezentuje (przynajmniej na obrazkach). W środku jest nad wyraz dobrze: 8 GB na pliki, 1 GB RAM, 1.4-calowy ekranik o rozdzielczości 400 x 400 (oczywiście okrągły), a także zestaw sensorów. Będzie to też ogólny tracker aktywności. Na tyle koperty widać czujniki pracy serca.

Apropos koperty. Model ma być pokrywany różnymi materiałami. Jest opcja złota, srebrna, czy czarna stal. Do tego dopasowane paski: skórzane, sylikonowe, bądź kolorystycznie dobrane bransolety. Jeśli do tego dodamy wodoszczelność (nie wiem jaki certyfikat), wbudowany głośniczek i mikrofonik, a do tego cenę w granicach 200 dolarów (jeszcze nie potwierdzone), to jest szansa na konkurencyjny wyrób. Gorzej pewnie z aplikacjami i wsparciem. Jako ogólny smartwatch wygląda jednak dobrze.

źródło: Haier