Obserwując plany wydawnicze Garmina może się wydawać, że producent ten wprowadza na rynek przynajmniej jeden ubieralny gadżet na miesiąc. Firma stara się utrzymywać różnorodną linię wyrobów, a sekcji ma sporo. Od budżetowych, aż po highe-endowe. W tej pierwszej znajdują się smartbandy Vivofit. Sportowe opaski w przystępnej cenie są jednymi z lepiej sprzedających się trackerów, a to powoduje ostrą konkurencję. Garmin Vivofit 4 proponuje niską cenę, ale z usprawnieniem hardware’u. W tym roku dołożono kolorowy wyświetlacz.

Garmin Vivofit 4

Właśnie kolorowy ekranik w Vivofit 4 jest najbardziej zauważalną zmianą. Poprzednik wyglądał bardzo podobnie, ale odczyty prezentowane były na monochromatycznym paneliku. Dzięki temu udało się osiągnąć nawet rok pracy. Ten wynik udało się w „czwórce” utrzymać, mimo, że dane wyświetlane są w kolorze! To nie wszystko. Producent obiecuje, że aktywny będzie tu tryb always-on, czyli ciągłe świecenie. Imponujące! Vivofit to całodobowy monitoring, więc jeśli otrzymamy możliwość ciągłego podglądu informacji, będzie to świetnie współgrało.

Widać wyraźnie, że Garmin chce wyprzedzić rywali i zaoferować najlepszego z budżetowców. Użytkownik nie będzie musiał nawet wybudzać ekraniku, by sprawdzić progres treningu, procent osiągnięć wyznaczanych celów, ale też godzinę. Tracker możemy używać jako mini zegarka, na którym wymienimy micro tarczki. Od strony najważniejszych możliwości w Vivofit 4 znajdziemy wszystkie najważniejsze funkcje, w tym automatyczne wykrywanie aktywności Move IQ. Jest też synchronizacja danych z bazą Connect. Obudowa oczywiście wciąż wodoszczelna. Stylistyka utrzymana w poprzednim designie, a widgety pokazujące wyniki teraz kolorowe, a więc chyba bardziej czytelne.

Ciekawostką jest, że czwarta wersja Vivofit będzie jeszcze tańsza niż poprzednio. Garmin wycenił Vivofit 4 na 80 dolarów, a więc o 20 mniej niż poprzednio. Nie zapomniano o personalizacji, czyli wymiennych opaskach do elektronicznego modułu (kosztują 20-30$ zależnie od wariantu). Na koniec jeszcze króciutkie podsumowanie. Bransoletka kosztuje bardzo fajnie, do tego ma efektowny, choć maleńki ekranik, natomiast pamiętajmy, że do dyspozycji są tylko podstawowe odczyty: kroki, dystans, spalone kalorie oraz monitorowanie snu. Gadżet przypomina nieco prosty smartwatch (są powiadomienia, m.in. pogodowe) w opaskowym formacie.

źródło: Garmin