Wejście Fitbit w segment smart zegarków był moim zdaniem dobrym krokiem, ale marka kojarzyć ma się przede wszystkim ze sportem i fitnessem. Sportowe smartwatche to walka o konkretnego klienta, ale podniesienie kosztów samego sprzętu na nadgarstek. Ionic był drogi, Versa już sporo tańsza, ale najnowsza kolekcja trackerów ma być jeszcze przystępniejsza cenowo. Pozwoli to skuteczniej rywalizować z coraz większą liczbą budżetowych konkurentów. Fitbit Versa Lite Editon ma być najtańszym zegarkiem z rodziny tych pracujących na platformie Fitbit OS.

Fitbit Versa Lite

Fitbit Versa Lite – przede wszystkim fitness

Cel jest jasny i prosty. Downsizing funkcji i możliwości, pozwalający na obniżenie ceny zegarka. Fitbit Versa Lite ma oferować podstawowy zakres fitness w rozpoznawalnym i lubianym designie. Wizualnie gadżet praktycznie nie różni się od bardziej zaawansowanego pierwowzoru. Tutaj też zadziałała ekonomia bazująca na wykorzystaniu linii produkcyjnej. Do tego wygląd konstrukcji był sprawdzony, więc edycja Lite to interesujące rozszerzenie oferty. To przy okazji szansa na dotarcie do jeszcze szerszego grona klientów. Ułatwienie wejścia w kategorię sportowych smart zegarków.

Jeśli komuś zbędnych jest kilka funkcji, a z kolei w bransoletkach lub smartbandach jest ich za mało to Versa Lite spróbuje tutaj coś zaproponować. Versa w normalnej wersji okazała się sukcesem, więc bazowanie na tym modelu ma sens. Trzeba było jednak z czegoś w kopercie zrezygnować. To nie nowa generacja. Raczej „odchudzony” poprzednik. Co usunięto lub pominięto? Kilka opcji. Nie zapiszemy w pamięci muzyki, czyli brak ulubionych kawałków podczas treningu. Nie wyświetlimy Fitbit Coacha, nie będzie zliczania basenów, czy licznika pokonanych stopni. Brakuje też modułu WiFi oraz mobilnych płatności Fitbit Pay. Umożliwiło to zejście z ceną o 40 dolców. Fitbit Versa Lite Edition kosztuje niecałe 160$.

Fitbit Versa Lite budżetowy smartwatch

Reszta parametrów jest praktycznie bez zmian. Lite ma ten sam 1.34 calowy ekranik w kwadratowym kształcie. Opływową obudowę i około czterech dni pracy na jednym ładowaniu. Soft i algorytmy powinny śledzić podobny zakres aktywności. Jest krokomierz, licznik spalanych kalorii, tętno i ten sam poziom precyzji. Jest też dostęp do tej samej baza ćwiczeń i dyscyplin. Generalnie te same funkcje health & fitness. Jest nawet czujnik SpO2 (czy on już w ogóle działa?) i śledzenie spraw kobiecych (Fitbit Female Health tracking). Są też oczywiście powiadomienia i opcja instalacji aplikacji ze sklepiku dla Fitbit OS, czyli smart funkcje.

Bardzo ważne, że wciąż jest też pełna kompatybilność z akcesoriami dla Versy. Mowa głównie o paskach. W pudełku z edycją Lite będzie oczywiście możliwie najtańszy pasek, ale pasujący do koloru koperty. Te otrzymały trochę inne, tańsze wykończenie. Są barwniejsze. Będzie od razu widać, że to Lite’y. Kolekcja jest fajna. Może kiedyś trafi do droższych modeli? Zauważyłem też, że nowe model ma tylko jeden przycisk po lewej stronie, czyli o dwa mniej niż starszy brat (ma je po prawej stronie obudowy). Trzeba będzie bazować na dotykowym ekraniku. Zegarki mają być dostępne od połowy marca.

źródło: Fitbit.com