Pierwsza generacja iblazr to ciekawa przystawka dla amatorów focenia smartfonami. Dodatkowe diody LED w zewnętrznym gadżecie dają lepsze efekty, zwłaszcza przy pstrykaniu zdjęć w ciemnych warunkach. Dobre światło to podstawa, co widać przy porównaniu możliwości dzisiejszych smartfonowych kamerek. Większość producentów próbuje walczyć na polu czulszego na światło sensora, co pozwala na wykrzesanie lepszych efektów. Dodatkowa lampa to jednak konieczność, by zdjęcia były odpowiedniej jakości. Od debiutu na Kickstarterze pierwszej generacji modelu minęło już około dwa lata, więc już pora na następcę.

iblazr 2 LED flash to przede wszystkim miniaturyzacja sprzęciku i lepsze mocowanie. Dodatkowo gadżet jest teraz bezprzewodowy i nie trzeba angażować portu audio naszego telefonu lub tabletu. Diodki synchronizują się ze smartfonem z systemem iOS lub Android przez połączenie Bluetooth. Dzieje się to bezpośrednio z natywną aplikacją kamerki (nie ma potrzeby instalacji dodatkowej). Fotograf ma do dyspozycji możliwości dostosowania intensywności oraz temperatury doświetlenia. Funkcje podobne do tych z pierwszego wariantu. Istotniejsze jest to, że projekt jest teraz kontrolowany zdalnie. To pozwala na wykorzystanie lampki w nowy sposób.

Zasięg flasha (połączenie ze smartfonem) to ok. 25 metrów. Wbudowany akumulatorek ma wystarczyć na ok. 300 pstryków, co moim zdaniem w zupełności wystarczy – chyba, że trafimy na amatora selfiaków co parę minut. Wspomniałem już, że wystarczy nam apka systemowa, ale z czasem klienci otrzymają dedykowany programik, który będzie miał więcej możliwości, tj. manualnego dostosowania ustawień. Będziemy mieli szansę na dobranie parametrów do ISO, balansu bielu, czy ekspozycji. Producent zaproponował też kontrolę do dziesięciu takich lampek jednocześnie, co ułatwi pracę z mocniejszym światłem, ale i lepiej poustawianym z różnych stron.

Temperaturę kolorów można ustawiać między 3200K do 5600K. Można to zrobić ze smartfona, ale i obudowy lampki. Ma ona w sobie dotykowy sensor, dzięki któremu wyzwolimy światełko przez podwójne dotknięcie powierzchni. Taki bajer, ale ułatwiający zadanie. 300 luxów z jednego metra wystarczy? Powinno. Bezprzewodowy charakter wymaga nowego mocowania do smartfona. Wymyślono ciekawy klips. W komplecie będzie też fajna nóżka o giętkim przewodzie (to jednocześnie opcja ładowania przez USB). Kolejna iteracja zabawki również pojawiła się na Kickstarterze, gdzie zbiera fundusze, promuje sprzęcik i daje nam szansę na tańszy zakup w przedsprzedaży. 45$ na start. Ostateczna cena ma wynieść 70 dolców.

źródło: Kickstarter