Spekulowano o nim od ponad półtora roku. W końcu jest! Apple Watch, który przez środowisko zwany był iWatchem. Tutaj jednak gigant z Cupertino postanowił nie skorzystać z przewidywanej nazwy. To oczywiście całkowicie nowa sekcja w ofercie lidera elektroniki. Kiedy konkurencja pokazała już wszystkie karty, Apple wyczekało i zaprezentowało swoje ubieralne cacko. Apple Watch jest, tak jak się spodziewano, elegancki, ma klasę, styl i jest dopracowany w każdym calu. Od ekranu, aż po bransoletki i paski. To co rzuca się w oczy to nawiązanie do tradycji – pokrętełko z przyciskiem (obok, po kliknięciu działa jak home button).

Po niemal godzinie prezentacji dwóch nowych iPhone’ów 6, Tim Cook (ku uciesze publiczności) zaczął mówić „o jeszcze jednym czymś”. Apple Watch otrzymał owację na stojąco. Byłem pewien, że to już odpowiednia pora na pokazanie swojego smart watcha. Wielu mówiło, że strasznie już późno, więc zegarek zdecydowano się zaprezentować właśnie teraz. Jest inny niż rywale. W przeciwieństwie do większości konkurentów, podzielono go na kilka klas (także wielkościowych). Jest wariant premium z bardzo dystyngowanymi bransoletami i metalicznym zapięciami, ale są i bardziej młodzieżowe warianty. Widać połysk. Dopracowanie. Każdy szczegół ma znaczenie. Widać, że prace musiały trwać nad nim od dawna.

Kiedy wszyscy zastanawiali się nad interfejsem – większość przewidywała modyfikację iOS, znanego z iPhone’ów – tymczasem ubieralna technologia wymaga innego podejścia. Sam Tim Cook zauważył, że gesty powiększania mapki, czyli ruch dwóch palców, zasłonią niewielki ekranik. W związku z tym wykorzystano wspomniane na wstępie pokrętłko. Element znany naręcznym zegarków od bardzo dawna. Prosty, praktyczny i użyteczny. Pozwoli łatwo powiększać treść, a towarzyszący mu przycisk przyda się do powrotu do ekranu głównego. Wszystko w nawiązaniu do prostoty funkcjonowania nawigacji w reszcie mobilnych iGadżetów.

Cały interfejs jest zupełnie inny. Pulpit to niewielkie, okrągłe ikonki, które mieszczą się na maleńkim wyświetlaczu. Naszym zadaniem jest szybka ich lokalizacja i powiększanie contentu. Bardzo dużo mówiło się o kształcie ekranu. Kilku producentów, w tym Motorola w Moto 360 i LG w G Watch R, zastosowali okrągłe formy. Apple postawiło na kąty i wybrało kwadratowy model. Spekulowany o dwóch wersjach urządzenia. Jest ich dużo więcej. Każdy znajdzie coś do swoich potrzeb – tak jak na rynku zwykłych czasomierzy. Jest wersja sportowa, klasyczna, premium. Ta ostatnia oczywiście najdroższa. Spójrzcie na załączony materiał video i oceńcie sam system łączenia pasków lub ładowanie przez magnetyczny klips na tyle obudowy (z MagSafe). Oczywiście bransoletki w różnych rozmiarach i materiałach – dobór w kwestii ubieralnych cacek ma ogromne znaczenie, więc Apple o tym nie zapomniało.

Oczywiście inteligentny zegarek nie może być już tylko zegarkiem (nawet aż tym smart). Musi być też urządzeniem fitness (bankowo ze wsparciem HealthKit). Z tyłu aż cztery sensory – więcej o sportowych aspektach poczytacie we wpisie na temat aplikacji Activity i Workout dla Apple Watch. Mają mierzyć puls i wiele innych parametrów. Naturalnie wodoszczelny. W końcu coś wodoodpornego od Apple! Tutaj ta opcja była bardzo pożądana i głupio byłoby jej nie dać. Co ciekawe, ekranik ma reagować także na nacisk palca (technologia Taptic). To pewnie usprawni nawigację na mniejszym wyświetlaczu, który różni się od tego smartfonowego. Wiem z doświadczenia. Obudowy są lekko zaokrąglane i w różnych materiałach. Jedna matowe, drugie z połyskiem. Mnóstwo tarczy: od analogicznych, czyli bardziej klasycznych, po cyfrowe i nietypowe – miałem kiedyś taki zegareczek z myszką miki 😀 Tutaj Apple miało sporo doświadczenia z jednym z iPodów, który można było przypiąć na opcjonalnym pasku do ręki. „Koperty” też są w dwóch rozmiarach: 38 i 42 mm.

Bardzo podoba mi się szerokie podejście – co zrozumiałe – do doboru materiałów, kolorów i stylu. Nawet model premium jest w kilku wersjach. Tim Cook powiedział, że to najbardziej podatny na przeróbki model jaki stworzyli. Pewnie opcji będzie stale przybywać – klienci to lubią!.Jest srerbna, jest i złota. Pasków i bransoletek tyle, że prawdopodobnie złożymy setki wariacji. Wiadomo też, że to Apple, więc nie zabraknie aplikacji (Pinterest, Twitter itp.). Oczywiście i tych z Cupertino i tych od developerów trzecich. Tak jak przewidywano, na froncie szafirowe szkiełko. Nie zabrakło asystentki Siri – jest wbudowana w Apple Watch. To nie może dziwić. Mały ekranik, nadgarstkowy dostęp – aż się prosi o wywołanie głosem pewnych rzeczy. Pojawiła się też nietypowa funkcja wymiany materiałów na zasadzie Walkie-Talkie, ale i rysunków, czy pracy serca.

Apple Watch nie posiądzie modułu GPS jak Gear S, ale wykorzysta namierzanie przez sparowanie z iPhonem. Nie myśleliście chyba, że zabraknie takiej opcji!? Powiązanie zegarka ze smartfonem jest konieczne do pewnych rzeczy – jak zresztą przy zdecydowanej większości modeli smart watchy na rynku. Nie sprecyzowano działania baterii, ale Apple powiedziało, że ma wystarczyć na dzień użytkowania. Z poziomu zegarka odczytami powiadomienia, wyślemy wiadomości, odpiszemy, czy wykonamy połączenie (zdalnie z iPhone’a). Niewielki ekranik ma też wystarczyć na w pełni funkcjonalną nawigację. Podobnie jak w modelach z Android Wear, ekranik aktywuje się, gdy uniesiemy rękę do podejrzenia tarczy. Każda inna opcja, z której znane są zalety ubieralnego sprzętu, ma być dostępna – mp. bilety.

Na koniec kompatybilność i cena. Apple Watch będzie współpracował z iPhone’ami od piątej generacji – szkoda :(. Będą to modele iPhone 5, 5S, 5C, 6 i 6 Plus. Wyceniono go tylko na 349 dolarów, ale pamiętajmy, że najdroższy wariant może kosztować dużo, dużo więcej. Wszystko zależy od doboru materiałów i pasków. Chyba Android Wear ma się czego bać, a konkurenci prezentując na tarchach IFA 2014 swoje opcje premium wiedzieli, że Apple pokaże killera. Na razie Google i rywale mają czas. Apple Watch zadebiutuje gdzieś na początku roku, czyli dokładnie tak jak przewidywano. Na początek trzy edycje: Apple Watch, Apple Watch Sport i Apple Watch Edition. Dlaczego nie iWatch? Ciekawe czy będą debaty na temat nazwy?

Pojawiły się obszerne galerie zdjęć na stronie Apple. Od wariantów aż głowa boli. Właśnie tego oczekiwałem i nie zawiodłem się. To element ubieralnego stylu, którego zabrakło w wielu konkurencyjnych projektach. Co prawda wielu designerów i firm produkujących akcesoria się już tym zajęło, ale to sam główny producent powinien zadbać o bazę wyjściową. Jak Apple. Samsung pod tym względem kuleje. I tak firmy zewnętrzne pewnie się tym zajmą (tutaj koreański gigant już wygląda lepiej). Także w kwestiach wielkości samej obudowy nie widzę rywala na rynku. Segment ubieralnych technologii skupił się na jednym rozmiarze, tymczasem mniejsze gabaryciki są chętniej kupowane przez damską część populacji. Spójrzcie na różnicę w wielkościach na powyższym obrazku.

Ja widziałem model już w ruchu. Jest boski, ale nie będę się ślinił. Pod względem designu Apple zawsze było z przodu.

źródło: Apple.com