To co dzieje się ostatnio z żarówkami jest niesamowite. Kiedy pisałem o pierwszych inteligentnych modelach sterowanych z poziomu smartfona, nie byłem aż tak zaintrygowany pomysłem – zarządzanie oświetleniem było logicznym następstwem rozwoju segmentu smart home. Potem zaskoczył mnie wariant z wbudowanym głośnikiem. Takich opcji przez ostatnie miesiące pojawiło się kilka i okazało się, że mimo śmiesznego pomysłu, gadżet taki miał sens w wielu sytuacjach. Jednym z przedstawicieli tych nietypowych opcji był model Sengled Pulse. Producent nie poprzestał na tej jednej „żarówce” i na targach CES 2015 pokazał kilka nowych projektów.

LEDowe oświetlenie w formie inteligentnych żarówek stale się rozwija. Nie tylko w miniaturyzacji, ale i coraz to nowszych opcji. Pulse to sporawa żarówa. Gdzieś ten głośniczek trzeba było zmieścić. Jej gabaryty powodowały, że nie wszędzie można było wkręcić takiego kolosa. Udało się w jakiś sposób dostarczyć coś mniejszego. Sengled Pulse Solo to nowy, mniejszy żarówko-głośniczek. W środku zmieszczono bezprzewodowy głośniczek od JLB z łącznością Bluetooth i ma on dać efekt stereofoniczny. Będzie streamował muzykę z mobilnych urządzeń (m.in. smartfon, tablet), skąd dostosujemy również światło. Dźwięk ma dobiegać niemal na około żarówki. Jest mniejsza, więc i praktyczniejsza.

Od lewej: Pulse, Pulse Solo i Boost z WiFi.

Dużo ciekawsze są pozostałe modele. Sengled Boost to dodatkowo repeater sygnału Wi-Fi! W żarówce! Będzie świecić – tak jak jej wskażemy na smartfonie – a przy okazji przedłuży nam siłę zasięgu naszego routera Wi-Fi. Repeatery są stosowane zwłaszcza w większych budynkach, więc jeśli macie sporą chatę, nie będziecie musieli szpecić i zajmować ściennych gniazdek, a po prostu wkręcić żarówkę. Podoba mi się ten pomysł, jak niemal każdy, który proponuje hybrydowe podejście 2 w 1. Oszczędność powinna być tutaj największą zaletą – zwłaszcza dla amatorów schludnego wystroju mieszkania.

Na koniec zostawiłem sobie model Sengled Snap. To prawdopodobnie najbardziej zaawansowana „żarówka” na rynku. Pisałem to zdanie już kilka razy na blogu, ale okazuje się, że w oświetleniu można zmieścić jeszcze całkiem sporo. Oprócz standardowych diod LED, Snap będzie również rodzajem monitoringu domu. To przeniesienie funkcji obserwacji wnętrza, czyli możliwości kamerek IP, do żarówki. Do dyspozycji otrzymamy obiektyw, mikrofonik i głośniczek, czyli wszystko to, co oferują najnowsze video rejestratory (no może poza sensorami ruchu i innymi bajerami). Sengled Snap to pierwsza na świecie żarówka służąca jako domowy system ochrony i to w bardzo dyskretnej formie.

Snap oczywiście będzie współpracować ze smartfonem, gdzie możliwa będzie obserwacja obrazu i dźwięku, a system będzie miał nawet zdolność rozpoznawania twarzy domowników. Dane trafią do chmury, gdzie będą do dyspozycji.  Najnowsza oferta Sangled zadziwia i sprawia, że zaczynam zadawać sobie pytanie na temat kolejnych pomysłów. Jeśli chodzi o ceny to Pulse Solo ma kosztować niecałe 60 dolarów, Boost z Wi-Fi 50$, a Snap nie został jeszcze wyceniony, a dopiero zademonstrowany w Las Vegas. Kompatybilność platform powinna pozostać na tym samym poziomie, czyli dostępu z poziomu iOS lub Androida. Dodam jeszcze, że nie tylko ja doceniłem nowe modele producenta. Żarówki otrzymały nagrody na targach CES 2015.

źródło: Sengled