Whistle to sensor dla pieska, który przyjęło się nazywać trackerem fitness dla czworonoga. Jest odpowiednikiem możliwości bransoletek mierzących aktywność, ale dla psa. Wewnątrz umieszczono trzyosiowy akcelerometr, który zbiera dane ze spaceru i przesyła je do aplikacji. Brakowało jednak w obroży modułu GPS. Potencjalnie gadżet miał służyć do monitorowania zdrowia naszego pupila, ale użytkownikom brakowało dopełnienia funkcji lokalizacji zwierzaka. Na szczęście producent poszedł po rozum do głowy i przygotował wariant WhistleGPS.

Możliwości śledzenia są przy tym wspierane siecią Internetu Rzeczy od Sigfox (pobierającą bardzo mało energii). Nowy wariant również jest wodoodporny i umieszczany na pasku. Dodatkowy moduł lokalizacji pozwoli właścicielom na podgląd „obiektu” na mapkach wyświetlacza smartfona z systemem iOS lub Android. Do tego potrzebna będzie jednak miesięczna subskrypcja – 5 dolarów. To przy okazji najniższe koszty dla lokalizatora tego typu na rynku. Jeśli chcecie mieć pewność, że piesek się nie zgubi, to warto mu założyć taką obrożę.

Sieć oparto o radio Ultra Narrow Band i wykorzystuje częstotliwości 868 MHz w Europie. To o wiele lepszy rodzaj komunikacji dwustronnej niż Wi-Fi czy Bluetooth. Dane są synchronizowane z serwerami Sigfox. Nie wdając się jednak w szczegóły – chodzi o to, byśmy mogli widzieć pozycję psa na ekranie telefonu. Bateria czujników ma wytrzymać do tygodnia na jednym ładowaniu (przy średnim użyciu). Na ten moment sieć działa tylko w USA… Cały czar prysł? Na szczęście Sigfox ma plany na rozszerzanie go w Europie. Model WhistleGPS ma kosztować 129 dolarów.

Na razie musimy potraktować to jedynie jako ciekawostkę lub zainteresować się innymi modułami.

źródło: Whistle.com