O smart watchach możecie czytać na moim blogu cały dzień, ale nie zaszkodzi napisać o kolejnym ;). Każdy z inteligentnych zegarków stara się czymś wyróżnić, Vea Buddy – francuski wynalazek – starał się jakiś rok temu przekonać internautów do wsparcia ich kampanii na Indiegogo. Choć nie udało się zebrać wymaganej kwoty, to otrzymano połowę wyznaczonego progu, a było to aż 115 tysięcy dolarów. W związku z tym firmie udało się zrealizować swoje zamierzenia i zegarek wyceniono na 250 euro. Nie jest może najmocniejszym modelem z dostępnych na rynku, ale na tyle ciekawym, że warto o nim napisać. Zegarek Buddy wyszedł spod rąk francuskich projektantów, więc być może stąd taka dbałość o stylistyczne szczegóły.

W zasadzie nie jest to nic innego jak typowy przedstawiciel smart watcha, którego sparujemy ze smartfonem, a część treści będziemy mogli obserwować na naręcznym ekraniku. Taka forma ułatwia śledzenie powiadomień i sterowanie niektórymi funkcjami telefonu bez potrzeby jego wyciągania z kieszeni. Producent zadbał o odpowiednio szeroką kompatybilność. Sprzęcik komunikuje się z iPhonem, Androidem, ale i zapominanym przez wielu Windows Phone. W zasadzie łączność Bluetooth ma zapewnić komunikację z dowolnym smartfonem (niby tak, ale ja widzę w opisie parametrów Bluetooth 4.0, czyli ograniczenie do raczej nowszego sprzętu, ale coraz bardziej powszechnego).

Notyfikacje są wyświetlane w formie kolorowych zarysów ikon i mogą pojawiać się na całym ekranie, ale i w jego rogach. W centralnej części znajdzie się aktualny czas. Jest to inteligentny zegarek o raczej podstawowych funkcjach, ale nadrabia estetyką i stylistyką gadżetu. To popularna forma „zadośćuczynienia” za mniejszą praktyczność naręcznego urządzenia. Bardzo często modele o mniejszej ilości funkcji, czyli przeważnie wiadomościach z maili, powiadomień, serwisów społecznościowych plus nadchodzących połączeniach i sterowaniem multimediami, starają się przekonać do siebie designem – bardzo cenionym przez potencjalnych klientów ubieralnych technologii.

Prostokątny, aż 2-calowy ekranik jest dotykowy i kolorowy. Bardzie fajnie rozwiązano łączenie z paskiem, dzięki czemu gabaryty wyświetlacza aż tak nie rażą. Połączenie z paskiem jest niesymetryczne. W trybie standby bateryjka ma wytrzymać 10-14 dni. Takie liczenie mnie jednak nie przekonuje, bo w takim biernym trybie to tylko cyferki. Wewnątrz zmieszczono aż 8 GB na dane (w pasku jest złącze USB, czyli rodzaj przenośnej pamięci), a obudowa może wytrzymać do 3 atmosfer pod wodą (jest wodoszczelna). Obudowa dosyć grubawa, bo aż 8 mm, ale nie jest to chyba uciążliwe. Mi bardzo podoba się system wyświetlania symboli w formie kolorowych zarysów (w stylu neonów). Ułatwia to czytelność nadchodzących treści. Zegareczek można wykorzystać nawet do nawigacji, gdzie strzałki wraz z odległościami będą pokazywały się na nadgarstku podczas podróżowania, np. na rowerze.

Na niewielkim ekraniku można też wyświetlać zdjęcia z galerii smartfona, a motorek wibracyjny dodatkowo pomoże w odczuwaniu notyfikacji. Takim przedstawicielom jak Buddy wcale nie musi być trudniej na rynku, przynajmniej w najbliższym czasie, kiedy rywale z Android Wear nie posiadają jeszcze tak wiele aplikacji. Z czasem jednak same notyfikacje mogą nie wystarczyć – zresztą co klient to inne potrzeby. Może się zdarzyć, że użytkownicy bardziej będą sobie cenić design i dostęp do podstawowych notyfikacji, niż wszystkomające gadżety.

źródło: Indiegogo