Toshiba jakoś po cichu wprowadza swoje ubieralne wynalazki. Ostatnim razem pisałem o wariancie WERAM 1100 i wtedy też promowano ją słabo (przynajmniej w mediach nie było zbyt wielu informacji). Teraz producent przygotował bardziej zaawansowany gadżet i to w dwóch modelach. Silmee W20 i Silmee W21 to smartbandy dla aktywnych o różnych poziomach potrzeb monitorowania ruchu. Gadżety już można nawet zamawiać w popularnych sklepach internetowych (mam na myśli Amazony i inne odpowiedniki w Japonii).

image2

Obie są ukierunkowane do profecjonalnego użytkowania, a świadczą o tym biosensory wbudowane w bransoletki. Silmee biometric sensor jest przeznaczony do celów health & fitness, czyli analiz zarówno na potrzeby sportowe, ale i zdrowotne. Oba urządzenia różnią się tylko jednym elementem. W21 posiada moduł GPS i w związku z tym jest nieco większa. Trackery potrafią mierzyć standardowe metryki ruchu, ale i kilka bardziej zaawansowanych. Obok jakości wypoczynku i aktywności są też czujniki UV, pracy serca, ale i temperatury ciała.

System automatycznie zlicza też czas rozmów (?) i rozpoznaje kiedy jemy posiłki. Wszystko na potrzeby odpowiednich obliczeń, czyli korelowania danych z wynikami pomiarów naszej aktywności. Silmee W20 i W21 posiadają też specjalny przycisk do informowania otoczenia w przypadku zagrożenia. To na wypadek skrajnych sytuacji lub potrzeb informowania znajomych lub rodzinę w razie problemów ze zdrowiem. Bransoletki mają certyfikaty wodoszczelności IPX5 i IPX7 i są kompatybilne z Androidem oraz iOS z Bluetooth 4.0.

image3

Toshiba wyceniła sportowe urządzenia na ok. 175 i 205 euro (w zależności od modelu). Wysyłka wariantu bez GPS już we wrześniu, natomiast W21 dopiero od listopada. Toshiba zaprojektowała ciekawe trackery, ale jakoś nie chwali się technologiami zbyt globalnie. Może projekt zobaczymy na targach IFA w Berlinie i wtedy poznamy więcej szczegółów. Diodowy ekranik powinien wydłużyć czas pracy, ale i tutaj brakuje konkretnnych danych.

źródło: Toshiba