2015 rok to już ten, w którym ubieralne wynalazki zajmują naprawdę sporą część rynku, a nawet przestają w niektórych segmentach być konkurencyjne z powodu przesycenia. Sportowe trackery to idealny przypadek. Zdecydowana większość propozycji, to niemal te same zestawy czujników w nieco innej obudowie. Jakikolwiek producent chcący wcisnąć się ze swoim produktem będzie miał spory problem z osiągnięciem większych zysków. Są firmy z ugruntowanymi pozycjami, lepszym budżetem oraz dostępem do technologii. A co z resztą? Najlepszą drogę jest przygotować wyspecjalizowany model i pokazać się z nim np. na Kickstarterze.

Co znaczy wyspecjalizowany? Taki, którego funkcje nie są ogólne, a konkretne. Dla dyscyplin, w których trackery typu fitness nie będą zliczać aktywności ogólnie, a w sposób przygotowany pod konkretne treningi. Właśnie tą drogą poszli autorzy projektu Swimmo, czyli ubieralnego gadżetu dla pływaka. Przyznacie, że tutaj za wielu modeli nie znajdziemy. Owszem, mogę podać przykłady i to na moim blogu, ale jest ich garstka albo jeszcze mniej. Część ogólnych opasek z czujnikami posiada certyfikaty wodoszczelności, ale proponują jedynie ogólne wsparcie na pływalni.

Swimmo skupia się na pływaniu i tym chce wyróżnić się pośród setek sportowych trackerów. „Ograniczona” funkcjonalność może paradoksalnie pomóc zbudować pozycję. Sportowa zabawka ma służyć do analizy przepłyniętych basenów, czasu trwania treningu, ogólnego dystansu, a także monitorowania tempa, pracy serca, prędkości, no i spalonych kalorii. Oczywiście z opcją odczytu tych danych na własnym ekraniku lub potem w aplikacji mobilnej na system iOS lub Android. Jak przystało na sprzęt służący do zanurzania, Swimmo ma posiadać certyfikowanie zezwalające na wytrzymałość do 10 atmosfer, czyli zanurzenia na ok. 100 metrów.

Hardware na rękę i sensory to jedno, a apka z algorytmami to drugie. Bez mobilnego programiku nie ma dziś sportowych zabawek. To ona ma pozwolić na stawianie sobie celów do osiągnięcia, śledzenia progresu i możliwości oceny potencjału (ewentualnie zwiększania jego granic). Aby pływanie było ciekawsze zastosowano specjalną punktację (SWOLF scores). Chodzi o możliwości zliczania przepłyniętych basenów czy odpowiedniej odległości. Bardzo ważna będzie też funkcja coachingu, czyli wirtualnego trenera podpowiadającego nam w stosowaniu intensywności na podstawie pracy serca. W zegarku jest też specjalny motorek, który ułatwi nam otrzymywanie powiadomień w postaci krótkich sygnałów wibracyjnych (zamiast spoglądania na ekranik, kiedy to nie ma nawet możliwości w trakcie ćwiczeń). To tryb PaceKeeper, mający ułatwić kontrolę tempa.

Warto też zaznaczyć, że system ma też współpracować z wieloma znanymi platformami sportowymi: Strava, RunKeeper, Endomondo, czy HealthKit od Apple. Jeśli zbiórka się powiedzie, to Swimmo trafi na rynek gdzieś pod koniec roku. We wczesnej fazie crowdfundingowej kampanii można nabyć gadżet już za 150 dolców.

 źródło: Kickstarter