Każdy regularny amator siłowni wie, że w tych lepszych placówkach znajdzie chociaż jedną zaawansowaną wagę, która nie tylko waży, ale potrafi wydrukować konkretne dane na temat masy nasze ciała, a konkretnie zawartości tłuszczu, czy mięśni. Są modele tego typu, które można już parować ze smartfonem i trzymać we własnym domu. To kolejny gadżet, który swoimi odczytami jest w stanie mobilizować nas do większego wysiłku (żeby uzyskiwać lepsze wyniki). Skulpt to substytut o nieco wygodniejszej formie – wielkości smartfona. Jest kolejnym sprzętem do mierzenia parametrów organizmu, by przekuwać dane na większą mobilizację oraz lepsze układanie treningów.

Sensory zamieszczono na tylnej obudowie do smartfona, więc odczyty można przeprowadzić w każdej chwili (sprzęcik mamy zawsze przy sobie). Służy do analizy umięśnienia, czyli przyda się głównie fanom budowy rzeźby, choć nie tylko. Działa na tej samej zasadzie co reszta trackerów fitness. Ma odczytywać dane z ciała i pokazywać je na wyświetlaczu smartfona, gdzie przejrzymy statystyki i trendy, a wgląd w archiwum pozwoli nam na ocenę naszej pracy i ewentualne podkręcenie tempa. Użytkownik może analizować poszczególne partie mięśni i skupiać się na konkretnych elementach budowy swojego ciała, a nie tylko obserwować procentowy udział mięśni w masie ciała (jak w większości wag).

Łącznie aplikacja pozwala na sprawdzenie 24 partii mięśni. Myślę, że tych najważniejszych. Apka na systemy iOS lub Androida ma sugerować ćwiczenia na podstawie odczytów i dbać o optymalne rozplanowanie treningów. Celem jest i wzmacnianie mięśni, ale i ich nie przeciążanie. Proces odczytów trwa sekundy, a oparto go o analizy MIA (Electrical Impedance Myography). Jest pięć razy dokładniejszą metodą niż wagi BIA. Gadżet łączy się z aplikacją bezprzewodowo, a przed pomiarami trzeba sprykać ciało specjalnym sprayem, by odczyty były prawidłowe. Sprzęcik jest odporny na zachlapania, a głównie pot.

Skulpt Aim można zamawiać w przedsprzedaży za 150$. Potem ma kosztować 199$.

źródło: skulpt.me