Niedawno  przekonywałem do zakupu detektora tlenku węgla przy okazji kampanii Honeywell, czyli „Czadowych domów„. Jeśli w domu korzystacie z gazowego wyposażenia, to lepiej posiadać takie urządzenie – może uratować życie. Jeśli posiadacie już jakiś detektor, to można zmienić go w bardziej inteligentny model, o ile tylko korzysta z baterii 9V. Roost to projekt nietypowej baterii, która zamieni stary sprzęt w nowoczesny wariant współpracujący z aplikacją mobilną na smartfon. Aktualnie bierze udział w kampanii na Kickstarterze, gdzie poszukuje środków do realizacji rozwiązania.

Wszystko działa przez moduł Wi-Fi i tą drogą jest w stanie skomunikować się ze smartfonem. Rozszerzenie detektora o współpracę z telefonem ma oczywiście wydobyć z czujników nieco więcej. Ewentualne alarmy, rozbrzmiewające w domu, będą też trafiać na smartfon i informować o zagrożeniu. Przy okazji pokazując, który z sensorów wykrył zwiększone stężenie CO lub dymu. Przy tym drugim lepiej zrozumiemy ideę działania „bateryjki”. Ma dostarczać ostrzeżeń także gdy jesteśmy poza domem.

Producent przygotował swój model właśnie bardziej dla detektorów dymu. Pożary się zdarzają, ale bardzo często odpowiednie służby pojawiają się z opóźnieniem. Jeśli nie ma nas w domu, reakcja jest jeszcze bardziej opóźniona. Na smartfonie trzeba będzie zainstalować specjalną apkę i tam skonfigurować domową sieć detektorów (jeśli mamy ich kilka). Każdy możemy nazwać, więc notyfikacje będą dostarczać dokładniejsze informacje.

Jeśli alarm się aktywuje możemy przypisać reakcji kilka numerów telefonicznych, więc sąsiedzi lub blisko mieszkający znajomi lub rodzina może pomóc i sprawdzić sytuację (jeśli są bliżej niż my). Bateria ma wystarczyć na 5 lat działania i we wczesnej fazie kampanii kosztować nawet 35 dolarów. Sprawdziłem detektory dymu dostępne na naszym rynku i większość niestety korzysta z tradycyjnych paluszków.

źródło: Kickstarter