Lifelogging w opcji ubieralnej stale się rozwija. Kamerek do noszenia i niemal ciągłej rejestracji otoczenia nie jest za wiele, ale już mini segment się krystalizuje. Porządnych gadżetów do zapisu wspomnień w tej formie nie jest za wiele. Można je wymienić na palcach jednej ręki. Być może QindredCam nieco tu namiesza. Przynajmniej możliwości na papierze sugerują, że będzie bardzo konkurencyjne. Sam lifelogging nie jest jeszcze zbyt popularny, ale coraz lepsze urządzenia, z bogatszą ofertą, zaczynają interesować klientów. Zadaniem aparacików interwałowych (że tak to określę) jest zapis otoczenia w sposób automatyczny – nie my pstrykamy/nagrywamy, a sam sprzęt. Naszym zadaniem będzie wybierać to co zostało zarejestrowane.

Zawsze w przypadku takich kamerek zauważam, że choć działają nieco w ciemno, to są w stanie uchwycić więcej ulotnych momentów, a to z racji niemal ciągłego działania. Taki jest ich główny cel i po to nosimy je na sobie. To rodzaj rejestratora w formie osobistego fotografa z perspektywy pierwszej osoby. QindredCam ma być bezpośrednim konkurentem dla iON od SnapCam, czy Clip 2 od Narrative. Podobnie jak rywale, kamerka wykorzystywać ma łączność Wi-Fi/Bluetooth z naszym smartfonem lub tabletem i przechowywać pliki w chmurze. Na mobilnym gadżecie mamy przeglądać co „ustrzeliła”. Dzisiejsza propozycja proponuje kilka nowych elementów.

Migawka QindredCam ma być aktywowana cyklicznie, ale z wykorzystaniem czujników ruchu, czy sensorów świetlnych. Mi najbardziej podobają się funkcje rozpoznawania twarzy, uruchomiające aparacik, gdy „zobaczy” w kadrze znajomą osobę. Ma to skupić pstrykanie lub nagrywanie filmów na przykład na rodzinie. Oznacza to, że materiały będą dotyczyć specyficznych momentów, a nie wszystkiego co obserwuje obiektywik. Jest nawet moduł GPS, co ułatwi sortowanie plików w galeriach względem lokalizacji. Sama kamerka jest bardzo mobilna i może być noszona na szyi, czy przypinana do ubrania, ale i traktowana jak kamerka akcji – mocowana na rowerze, czy innym pojeździe. Lifelogging to głównie automatyka, ale w razie czego jest też tryb manualny.

Jakość jest obiecywana całkiem porządna. Nazwałbym ją wystarczającą. 8-megapikselowy sensor Sony ze 140-stopniowym polem widzenia, dwa mikrofoniki i nagrywanie w jakości 1080p. Znaleziono nawet miejsce na mini głośniczek. Producent chce, by gadżet działał 10-15 godzin na jednym ładowaniu, co byłoby efektowne przy konkurencyjnych propozycjach. Swoje zrobi GPS, ale pewnie w tej formie czas skróci się do kilku godzin. Aplikacje przygotowywane są dla systemów iOS i Android. Prototyp dopiero nabiera kształtów i trzeba przyznać, że nie będzie najmniejszą z kamerek tego typu na rynku. Obecnie zbiera fundusze na Kickstarterze, gdzie proponowane są pierwsze modele. Kampania crowdfundingowa zachęca niższymi cenami (69-99$), a finalny produkt ma wejść do produkcji w maju. Dopiero wtedy sprawdzimy, czy udało się osiągnąć cele.

źródło: Kickstarter