Powoli ubieralne wynalazki do mierzenia aktywności zaczynamy dzielić na te do ćwiczeń dynamicznych oraz bardziej statycznych. Te pierwsze charakteryzują się analizą dystansu, kroków, czy całej trasy (najczęściej przebiegniętej lub przejechanej). Ostatnio rozwijają się modele na siłownię, czyli trackery do mierzenia wydajności w treningach na siłowni. O kilku takich pisałem już na blogu. Dołącza do nich Push. Jego zadaniem będzie pomiar intensywności powtarzalności i ogólnej siły poszczególnych partii mięśni dla przeróżnych ćwiczeń. Przeważnie chodzi o ciężarki, czyli napinanie mięśni, tj. budowanie sylwetki.

Gadżety z czujnikami na siłownie są konstruowane w jednym celu: mierzenia progresu i dokładniejszą analizę ćwiczeń. Naturalnie, wszystko w połączeniu z aplikacją mobilną na smartfony z systemem iOS lub Android. Odczyty są przekazywane standardowo przez bezprzewodową łączność na mobilny sprzęt, gdzie w formie wyników, statystyk i wykresów, pokazują nam progres, możliwości i ogólne dane na temat naszej sesji treningowej. Trzeba będzie nosić niewielki moduł na sobie, ale nie powinniśmy odczuć specjalnie jego obecności. Być może na początku będzie nieco denerwować, ale zebrane dane szybko zrekompensują nam dyskomfort.

Push mierzy mnóstwo parametrów. Oprócz badania siły, jest w stanie analizować też szybkość, moc, wydajność mięśni, czy hipertrofii. Zadaniem aplikacji jest wyznaczanie sobie celów, ale adekwatnie do możliwości i potencjału użytkownika. Regularne zbieranie danych ma pomóc w optymalizacji treningu i generalnie poznania swoich możliwości, ewentualnie lepszego rozkładu sił i ustalania ćwiczeń. Ma to pomóc w dobraniu idealnego treningu, czyli nie męczenie (przeciążanie), ale i stosowania maksimum naszych możliwości. Algorytmy dobrano w systemie na podstawie badań nad ludzkim ciałem. Korzystając z Push mamy otrzymywać rekomendacje i podpowiedzi na podstawie zbieranych pomiarów.

Dzięki tym wszystkim elementom, nasz trening i dzienne cele będą dobierane w sposób najlepszy z możliwych. Tutaj nie chodzi tylko o ilość, ale i jakość poszczególnych ćwiczeń. To całkiem zaawansowany sprzęcik na rękę. To rodzaj wirtualnego trenera, który w pewien sposób może zastąpić rzeczywistego, choć lepiej wcześniej poznać poprawność pod ludzkim okiem. Wszystkie sygnały w aplikacji mają wizualną formę i łatwiej je zrozumieć. Wcześniej projekt brał udział w kampanii na Indiegogo, gdzie udało mu sie zebrać fundusze na dalszą realizację. Teraz jest dostępny normalnie i kosztuje 189$.

źródło: Push via engadget.com