Kamerka Piper to jedna z pierwszych, które jakiś czas temu nieco zrewolucjonizowała (to może za duże słowa) rynek monitoringu domu. Najważniejszą jej cechą jest współpraca z aplikacją mobilna na smartfon, dzięki czemu możemy stale obserwować wnętrze mieszkania. Wyniki sprzedaży i zainteresowanie produktem przekonują, że to jedna z popularniejszych propozycji. Rozwiązanie ma wielu naśladowców. Śmiem nawet twierdzić, że jest już kilka ciekawszych na rynku. Nadal to gadżet na dobrym poziomie, zapewniający jakiś standard ochrony domu/biura, czy innego pomieszczenia. Wzrost konkurencji został zauważony i producent prezentuje odświeżony model Piper NV.

Nowszy Piper nv będzie wyposażony we wszystkie poprzednie standardy, czyli taki all-in-one w kwestiach ochrony mienia. Przede wszystkim można skorzystać z automatyki działania, a obiektywik ma bardzo szerokie, bo 180-stopniowe pole widzenia. Nagrywa w Full HD, ma wbudowany głośniczek i mikrofonik, więc umożliwi nawet bezpośredni kontakt (co raczej służy do odstraszania, ale i możliwości połączenia się z rodziną). W środku jest też zestaw czujników, co pozwala także na śledzenie wilgotności powietrza, czy temperatury. To naprawdę bardzo bogata oferta. Czegoś jednak brakowało. Tym czymś była opcja rejestracji w trybie night vision, tj. w całkowitej ciemności.

Czasem wystarczy czujnik ruchu i automatyczne włączenie oświetlenia wraz z detekcją złodziejaszka, ale są sytuacje, w których właściciel wolałby też mieć możliwość nagrania intruza w ciemności. Teraz można się łatwo domyślić skąd wzięły się dodatkowe literki w nazwie. Mało kamerek na rynku ma tak szeroki kąt widzenia, a to właśnie był problem przy dostarczeniu Piperowi opcji nocnego widzenia, a konkretnie umiejscowienia diodek na podczerwień. W normalnych obiektywach nie jest to problemem. Przy 180-stopniach jest już pewna przeszkoda, którą udało się jednak pokonać. W takim „rybim oku” powstają ciemne pola. Producent zwiększył też sensor do 3.4-megapiksela (poprzednik miał 2 mpx).

Night vision w kamerce Piper jest do tego automatyczne. Gdy w pomieszczeniu jest wystarczająco jasno, obiektyw nagrywa normalnie. Gdy światło zniknie, rejestrator sam przełącza się do trybu nocnego. Nowe podzespoły otrzymały też wsparcie lepszego procesorka ARM. Łatwiej będzie mu nagrać materiały i zapisywać na pamięci flash. Nie będzie trzeba zapisywać nagrać (często prywatnych) do chmur, czyli żaden serwis nie będzie musiał trzymać naszych plików. To coraz istotniejsze dla dzisiejszego użytkownika. Ja również wolę ten sposób zapisu filmu. Na koniec dodam jeszcze, że wspomniana automatyzacja to możliwość połączenia działania z innymi urządzeniami w standardzie Z Wave (można połączyć aktywność kamerki z roletami, oświetleniem, zamkami – Piper zachowuje się wtedy jak centralny hub).

Nowy model Piper NV to koszt ok. 270 dolarów lub 200 euro. Można też kupować ją w większej liczbie sztuk, aby monitoring był pełniejszy. Producent przewiduje tutaj zniżki. Dzięki swojemu polu widzenia, kamerka nie potrzebuje zbytnio mechanizmów obrotowych, co proponuje już kilku rywali (można sterować obiektywem z poziomu smartfona). Kamerkę można instalować na ścianie lub postawić na nóżce. Jest ona zasilana przewodowo, więc ma pewne ograniczenia w tej kwestii. Kompatybilne apki to warianty na iOS lub Androida. Oczywiście z systemami powiadomień na smartfony. W zanadrzu jest nawet 105-decybelowa syrena mająca odstraszać włamywaczy i zwracać uwagę sąsiadów. Kamerkę można także używać do podglądania sytuacji w pokoju dziecka, czy obserwacji czworonogów, gdy nie ma nas w domu.

źródło: Piper