To prawda, że obecnie producenci gadżetów fitness prześcigają się w przygotowywaniu ubieralnych trackerów o coraz ciekawszych funkcjach. Nie bez znaczenia jest też sposób umieszczania czujników na ciele. Obecnie królują wynalazki naręczne, ale są też sensory do przypięcia na nogę, a nawet na głowie. Do tej ostatniej grupy należy nowa propozycja, którą znajdziecie w kampanii na Kickstarterze. Lumafit to urządzonko za ucho, mający monitorować naszą aktywność i dostarczyć nieco dodatkowych funkcji, niż tylko śledzenie ruchu.

Teraz klienci wiedzący już czym może być wsparcie mobilnych technologii, chcą czegoś więcej niż tylko pulsometru, krokomierza i ogólnych danych na temat wysiłku. Lumafit będzie rodzajem nowoczesnego trenera na podstawie zbieranych informacji, który podpowie jak intensywnie ćwiczyć. Nie bez znaczenia będzie współpraca przez analizę pracy serca i wydolności w danym momencie. Wskazówki mają być dokładne i wynikać z oceny naszego progresu oraz możliwości. Urządzonko nie będzie do tego specjalnie drogie. Wyceniono je na niecałe 100 dolarów (w kampanii w przedsprzedaży nawet 79 dla pierwszych wspierających).

Wewnątrz umieszczono odpowiednie sensory. Jest trzyosiowy akcelerometr, potrafiący rozpoznawać naszą aktywność w realnym czasie, a także rozpoznawać rodzaje ćwiczeń i prowadzonego treningu. To co wyróżnia Lumafit to opcja śledzenia naszego samopoczucia, a raczej poziomu relaksacji. Ta funkcja przyda się w medytacji. Ten element będzie oceniał stan na podstawie pracy serca. Autorzy chcą przygotować dla swojego produktu sporo innych funkcji. Jako, że za uchem znajdzie się sensor do analizy pracy serca, możliwe będzie dodanie przeróżnych trybów pracy. Mają rozpoznawać poziom stresu, ale także i arytmię.

W komplecie będzie aplikacja mobilna Bootcamp. To właśnie ona zbierze i przetworzy dane. Jej celem będzie dostarczanie nam czytelnych informacji i tworzenie programów treningowych oraz sesji do medytacji. Lumafit można będzie wykorzystać również jako typowy tracker fitness zbierający info na temat naszej aktywności. Zamiast na nadgarstku, będziemy go nosić na głowie za uchem. W tej formie posłuży nam tak jak naręczny model, czyli sprawdzi naszą codzienną ruchliwość. Czym więc różni się Lumafit od powiedzmy takiego gadżetu jak Atlas?

Myślę, że dzięki idealnemu umiejscowieniu, rytm serca będzie analizowany najdokładniej jak to możliwe pracę narządu. Nie tylko wygodniej będzie z nim ćwiczyć, ale i dane będą dużo bardziej precyzyjne (przewaga monitorowania z głowy nad zbieraniem informacji z nadgarstka – wykorzystuje dwa fotopletysmogramy (PPG)). Aplikacje przygotowano dla platform iOS oraz Android. Na wyświetlaczu smartfona otrzymamy wszelkie informacje na temat spalonych kalorii. Wszystkie można przyporządkować do konkretnych ćwiczeń, gadżet je rozpozna, więc po treningu będziemy mogli przeanalizować kiedy udało nam się spalić ich najwięcej.

Narzędzia SDK mają wydobyć z czasem jeszcze więcej innych możliwości dla trackera Lumafit (także do sterowania gadżetami głową przy pomocy gestów). Jeśli uda się zebrać wymagany próg finansowy w zbiórce, model pojawi się w październiku.

źródło: Kickstarter