Musisz się z tym pogodzić, czy tego chcesz, czy nie, ale wszystko co znasz, nie będzie już takie samo. Wszystko z powodu tego powoli nienawidzonego już określenia „smarta”. Pewnie dojdziemy kiedyś do tego momentu, gdy naprawdę wszystko będzie łączyło się ze smartfonem, a wtedy nie trzeba będzie już mówić, że coś stało się inteligentne (chociaż znając rynek zaczną pojawiać się gadżety typu „ultra smart” lub „smart HD” :p. Pora na smart świeczkę, bo dlaczego nie!?

Pytaniem podstawowym jest tutaj: po co mi inteligentna świeczka z aplikacją na smartfon? Te zwykłe są w wielu odmianach, można je klimatycznie wypalić i cieszyć się ubywającym woskiem. LuDela woli odmianę z kontrolowanym z dotykowego ekranu płomieniem, ponieważ uważa, że… ktoś naprawdę chce kupić ulepszoną wersję świecy. Tylko czy faktycznie jest taka potrzeba? Startup poświęcił sporo czasu, by dostarczyć swój wyrób, więc wnioskuję, że zrobił wcześniej jakiś research.

LuDela

To oczywiście pierwsza na świecie świeca kontrolowana ze smartfona. Ma przypominać tą oryginalną i w zasadzie świetnie ją imituje. W środku jest mechanizm zapalający i łączność Bluetooth, a płomyk możemy aktywować z telefonu. Głównymi zaletami mają być zwiększone bezpieczeństwo oraz ułatwione „korzystanie”. Świece wystarczy zapalić, ale producenci LuDela uważają, że to być może za trudne (zwłaszcza, gdy nie ma w domu zapałek lub zapalniczki). Ja zawsze staram się doszukać jakiejś idei. Czy świat naprawdę tego potrzebuje? Czy świecy potrzebna aplikacja?

Ocenić mogą to wyłącznie klienci, którzy będą mieli szansę wesprzeć projekt w kampanii crowdfundingowej na stronie producenta. Na razie LuDela to gadżet, o który nikt nie prosił, a wydaje się, że nawet marketingowcom Apple ciężko byłoby przygotować zachęcające reklamówki. Za mało ficzerów. Chyba jedyna fajna opcja to ta z programowanym zgaszaniem (jak w smart żarówkach). No i mamy prawdziwy ogień, a nie wszędobylskie diodki LED. Cena? 99$ (czyli tyle co za bardzo dużo zwykłych, niedrogich świec).

źródło: LuDela via gizmodo.com