Tradycyjna linka, a raczej jej gruby odpowiednik, to obecnie chyba najczęstszy format zabezpieczenia roweru. Musimy się czasem nieźle nagimnastykować, by utrudnić życie złodziejom. Od kilku lat na rynek wchodzą modele zautomatyzowane, opierające się o elektroniczną komunikację ze smartfonem. Kłódki tego typu znajdziecie na moim blogu w kilku fajnych modelach. LINKA to ich bezpośredni rywal, ale w nieco innej formie – choć z identycznym przeznaczeniem oraz ofertą funkcji. Urządzenie bierze aktualnie udział w kampanii na Kickstarterze, gdzie chwali się, że jest pierwszym tego typu gadżetem z auto blokadą. Na początku chciałem napisać, że nie jest to prawdą, ale autorom chodzi chyba o całkowity brak ingerencji z zamek.

Każdy konkurent na Bluetooth to wariant przy którym nie musimy używać kluczyka, ale zatrzask trzeba zacisnąć ręcznie (ewentualnie zamontować blokadę). LINKĘ skonstruowano tak, by wystarczyło z roweru zejść, oddalić się, a cały system zrobi wszystko sam. Bazuje na zbliżeniowym efekcie sparowania urządzenia ze smartfonem, więc gdy tylko odejdziemy lub też wejdziemy w strefę rozpoznawania hasła, LINKA wyczuje swojego właściciela (czyli jego telefon w kieszeni) i zablokuje/odblokuje „kłódkę”. Tą mocujemy z tyłu, a wyjeżdżający element zablokuje kręcenie się tylnego koła. Proste i chyba skuteczne, a przede wszystkim wygodne. Możemy poczuć się jak za czasów, w których złodziejstwo było rzadkością.

Blokada ma też w sobie trzyosiowy akcelerometr, więc jest bardzo czuła na ruch. Jeśli rower zostanie poruszany (zakładamy, że ktoś będzie próbował go „pożyczyć”), wtedy LINKA uruchomi głośną, 100-decybelową syrenę alarmową, która ma oczywiście odstraszać. Jeśli będziemy w pobliżu, np. w sklepie, czy restauracji, to dodatkowo otrzymamy alert na smartfon (chodzi o bezpośredni zasięg, a ten ma maksymalnie 400 stóp). Blokadę można też konfigurować wprost z telefonu. Sam zamek ma 9 milimetrów grubości i jest wykonany ze stali, więc powinien spełnić swoją rolę. Na wszelki wypadek blokada ma też awaryjny, czterocyfrowy kod, by być rozwiązaniem bardziej uniwersalnym, a nie tylko zamykanym przez telefon.

Aplikację mobilną przygotowano na systemy iOS oraz Android, które są kompatybilne z Bluetooth 4.0. Blokada ma też posiadać dodatkowy łańcuch do bardziej skomplikowanych mocowań – to tak na wszelki wypadek. LINKA będzie też oferować współpracę między społecznością klientów systemu, ale takie śledzenie roweru ma sens tylko przy gęstej sieci użytkowników. Apka ma też zaoferować mapkę ryzykownych miejsc do pozostawiania jednośladu. Jeśli zbiórka funduszy się powiedzie, to system ma pojawić się na rynku gdzieś na początku przyszłego roku.

źródło: Kickstarter