Parasol od bardzo dawna wygląda prawie tak samo. Nie licząc różnego rodzaju mechanizmów, które zmieniają sposób jej rozkładania, wciąż jest to element naszego życia bez większych zmian. Głównym celem jest ochrona przed deszczem (czasem słońcem) i nie ma chyba tutaj co kombinować – powiedziałaby większość z nas. Świat się zmienia, a dobie Internetu Rzeczy i każdy przedmiot. Powiedziałbym wręcz, że to tym najprostszym znajdowane są dziwne propozycje, poszerzające ich użytkowanie. Kisha ma być jedną z takich – wyróżniającą się parasolką wśród setek innych. Od kilku lat widzę pewne ruchy związane z reinwencją tego tematu. Na pierwszą myśl przychodzi mi parasol bez materiału (bez tej całej góry, nosi się jak berło) z niewidzialną warstwą odpychającą spadające krople sprężonym powietrzem. To gadżet azjatycki. Niedawno pisałem też o modelu Blunt, czyli wariancie, którego nie zgubimy.

Kisha ma do zaproponowania coś więcej. To również parasol łączący się z naszym smartfonem. Przez połączenie Bluetooth chce nam zaoferować kilka smart funkcji, jakich nie dostarcza zwykły model. To jeden z pierwszych, który ma nie dać nam o sobie zapomnieć, gdy pogoda wskazuje na deszcz. Potrafi działać jak konkurencyjny Blunt, czyli przypominać o sobie, gdy wyjdziemy z zasięgu (w ten sposób nie zgubimy więcej naszego parasola, co jest częstym zjawiskiem). Przewagą Kishy jest to, że będzie też podpowiadać na podstawie swojej lokalizacji (czyli ocenie lokalnej pogody z Internetu), czy jest ryzyko opadów i czy czasem nie warto zabrać parasolki ze sobą. Dylemat ten jest znany: brać parasol, czy zostawić go w domu i nie tłuc się z dodatkowym balastem po mieście?

Jakie są szanse, że parasol sam oceni sytuacje poprawnie? Takie same, jak oglądana dzień wcześniej prognoza pogody w TV. Czy wyjrzymy przez okno i ocenimy trafnie pogodę za kilka godzin? Robimy to kilkadziesiąt razy w roku (lub częściej), a efekt decyzji zna każdy z nas. Kisha to gadżet – tyle można o nim powiedzieć. Nigdy nie napiszę tutaj, że to efektywny projekt, ale nie zarzucę mu z kolei, że został zrobiony na siłę. Autorom udało się wbudować cechy, których możemy oczekiwać od pierwszych „inteligentnych” parasoli. Na szczęście producent nie skupił się wyłącznie na dodatkach i przygotował produkt najwyższej jakości. Model jest odporny na silny wiatr, korozję i ma nadprzeciętny mechanizm otwierający i zamykający parasol. Jeśli inteligentne funkcje do was nie przemawiają, to jakość i tak wystarczy, by wydać na nią grubsze pieniądze.

Kishę wyceniono na ok. 50 euro. Sporo jak na próbę przekształcenia parasola z beaconem w stację pogodową, która i tak znajduje się w naszym smartfonie.

źródło: Kisha via gizmag.com