Mimo, że coraz bardziej zaawansowane, to nadal nudne. Bransoletki fitness zalewają rynek, a niektóre oferują nawet opcję wirtualnego trenera. Czy to znaczy, że sportowi fachowcy mogą obawiać się utraty pracy? Raczej nie, bo siłowni przybywa, ale naręcznych trackerów jest coraz więcej. Nie wszystkich stać na wynajem personalnego trenera. Hinduski projekt GOQii chce pokazać, że opaska to monitoringu aktywności wcale nie pozbawi instruktorów pracy, wręcz przeciwnie. Przydadzą się i to bardzo. Oczywiście jeśli tylko pomysł projektantów z gadżetem Life wypali.

Projekt GOQii Life działa już od końcówki zeszłego roku. Rozpoczął się w rodzimych Indiach, a teraz zaczyna globalną ekspansję. Nadal w limitowanej edycji beta. Pilotażowe podejście jest zrozumiałe, bo całość opiera się o nietypową formę treningów. W swojej postaci bransoletka nie różni się specjalnie od swoich rywali. Wizualnie przypomina popularne sportowe opaski. Ma nawet mini ekranik do śledzenia pewnych parametrów. Również pod względem możliwości pomiarów jest raczej standardowa: kroki, szybkość poruszania się, spalone kalorie.

Jest jednak w gadżecie coś unikatowego. To sposób coachingu, czyli wsparcia podczas trenowania. Najnowsze zabawki są na tyle zaawansowane, że potrafią odczytywać dane i podpowiadać jak ćwiczyć. Taki osobisty, ale wirtualny trener jest w stanie sugerować przyspieszenie tempa bądź odciążenie organizmu, gdy wykryje zbyt intensywne dla naszego organizmu odczyty. Autorzy bransoletki Life zauważyli jednak w rozwiązaniu wirtualnego trenera bezdusznego robota. Co w sumie jest prawdą. Działają algorytmy. Podpowiedzi są suche, choć nie oszukujmy, poparte konkretami w postaci bezpośrednich pomiarów na żywo. Brakuje jednak wspomnianego mentora w żywej postaci.

To właśnie chce zmienić GOQii. Aplikacja do naręcznej opaski Life pozwala na kontakt z żywym trenerem przez smartfon. Oczywiście ekspertem w swojej dziedzinie. Potrafiącego oceniać zebrane dane i na ich podstawie przekazywać użytkownikowi cenne uwagi na temat poprawy zdrowia – także na podstawie aktywnie spędzanego czasu i wypoczynku. Amerykański oddział (ten akurat otrzymał pierwsze wsparcie poza Indiami) oferuje w formie beta roczne subskrypcje dla 500 klientów. Koszt to 99 dolców (w cenie tracker fitness). Potrzebujemy rzeczywistej uwagi i porozumiewania się z żyjącym trenerem, a ten posłuży nam do rozmów, analiz, wymiany zdań, a nawet wyznaczania najlepszych dla nas celów.

Nie spotkamy się z trenerem twarzą w twarz, ale wideopołączenie i przekazywanie statystyk w czasie rzeczywistym ma sprawić, że znajdziemy bezpośredni feedback. Dane można też przenosić z innych znanych aplikacji fitness. Jest jeszcze inna ciekawa funkcja dla GOQii Life. To zbieranie punktów za naszą aktywność i możliwość ich wymiany na pieniądze dla celów charytatywnych. Tutaj producent wpadł na pomysł, by mobilizować nas też do gubienia kilogramów i utrzymywania formy przez chęć niesienia pomocy potrzebującym. Aplikację przygotowano na wszystkie trzy najpopularniejsze systemy mobilne: iOS, Andoida i Windows Phone. Doskwiera wam bieganie w samotności? GOQii może być motywatorem przez „wspólne” treningi. Kolejna sztuczka na bardzo już wyeksploatowanym segmencie? Czy faktycznie innowacyjne podejście?

źródło: GOQii