Podobnie jak w przypadku wszystkich innych urządzeń, także i wśród ubieralnych modeli krystalizuje się wyraźny podział na półki cenowe. Tak jest wśród smart watchy, ale i naręcznego sprzętu do śledzenia aktywności. Coraz więcej osób interesuje się tematem, więc i więcej modeli pojawia się w ofertach producentów. Garmin to jedna z tych firm, gdzie na półkach znajdziemy bardzo dużo naręcznych produktów. A jeśli interesuje was jej top, czyli gadżety najdroższe i oczywiście najwięcej potrafiące, to właśnie zaprezentowano high-endowy wariant Forerunner 920XT. To prawie takie Ferrari wśród bransoletek/ sportowych zegarków dla sportowca.

Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że to idealny kompan dla triatlonistów. Jego parametry pozwolą na mnóstwo odczytów, zaawansowany coaching, no i zabieranie gadżetu nawet w trudne warunki atmosferyczne. To najnowszy projekt Garmina z modułem GPS, a wciąż takowe urządzenia są rzadkością – zdecydowana większość rywali korzysta z namierzania ze sparowanego smartfona. Lokalizowanie jest jednak dokładniejsze z poziomu naręcznego elementu, więc już niemal każdy producent chcący uczestniczyć w rynku sport & fitness, posiada model komunikujący się z satelitami. Forerunner 920XT ma mnóstwo bajerów, ale to wszystko będzie nas oczywiście adekwatnie kosztowało.

Jeśli poważnie podchodzimy do tematu aktywności, to darujemy sobie „tanie” zabawki do analizy ruchu, a wybierzemy coś poważniejszego. Forerunner 920XT będzie chyba odpowiednim kandydatem. Ten osobisty, wirtualny trener został zmieszczony wewnątrz smukłej obudowy i jest o kilkanaście procent lżejszy i cieńszy od swojego poprzednika. Potrafi mierzyć odpowiednie parametry w trakcie biegu, pływania oraz jazdy na rowerze. Stąd moja opinia, że będzie perfekcyjny dla osób uprawiających ciężki triatlon. Jest odpowiednio giętki i wygodny pasek, kolorowy wyświetlacz o wysokiej rozdzielczości, no i Bluetooth do parowania ze smartfonem.

W zegarku jest nawet trochę funkcji znanych ze smart watchy, czyli notyfikacje na temat nadchodzących połączeń, wiadomości tekstowych, maili, czy nawet przypomnień z kalendarza. Sprzęcik Garmina chce jednocześnie podsunąć nam trochę podstawowych funkcji z inteligentnych zegarków. W sumie dobrze – te najważniejsze się przydadzą, choćby na czas samego treningu. Do innych wybierzemy już poważnego smart watcha. Najważniejsze są jednak cechy sportowe. Zliczanie dystansu, lokalizacji i trasy, kroków, spalonych kalorii itp. Współpraca przy badaniu położenia dotyczy GPS, ale i GLONASS. Nie będziemy się obawiać o zanurzenie modelu. Ma wytrzymałość do pięciu atmosfer i zanurzenia na głębokość ok. 50 metrów.

Od razu w tym momencie warto zauważyć wsparcie dla pływaków. Garmin proponuje zaawansowane odczyty dla osób lubiących pływać. Tutaj są konkrety, a sportowcy docenią mierzenie kilku ważnych parametrów. To nie tylko przepłynięty dystans, ale i zanurzenia i powtórzenia w trakcie ruchów rąk. Trasę możemy sobie dzielić i otrzymywać alerty. Także i na jednośladzie będzie oddzielny tryb powiązany z wysokościomierzem, aby badać podjazdy i zjazdy. Model 920XT jest też kompatybilny ze standardem ANT+ (łącznie z systemem Vector S). W zegarku nie ma co prawda czujnika pracy serca, ale można go spokojnie połączyć z zewnętrznymi modelami. Nie zabraknie też opcji śledzenia tempa, a nawet kontaktu z podłożem (dodatki).

Przydatne w trakcie treningu z wirtualnym trenerem będą systemy alertów wibracyjnych, metronom, czy wsparcie VO2 max w trakcie biegu. Oczywiście trener podpowie też jak i ile czasu odpoczywać między wysiłkiem. Za to wszystko, łącznie z aplikacją na iOS lub Android, trzeba będzie słono zapłacić. Podstawowy wariant wyceniono na 449 dolarów, a model z czujnikiem pracy serca na 499$. Z ciekawych dodatków można jeszcze dopisać kontrolę kamerek akcji VIRB – wprost z nadgarstka. Forerunner 920XT ma trafić do sprzedaży w czwartym kwartale 2014 roku.

źródło: Garmin