Lifelogging miał być trendem dzięki ubieralnym kamerkom, ale przez kilka lat nie powstał gadżet, który pozwoliłby na jakiś boom w tę stronę. Sprawę przejął przekaz na żywo z aparatów smartfonów. Jedno z drugim ma związek, ale te pojęcia nieco się różnią. W przypadku live streamingu chodzi wyłącznie o nadawanie w czasie rzeczywistym, natomiast lifelogging wcale nie wymaga prezentowania treści od razu. Tutaj raczej znaczenie ma dostępność kamerki, czyli opcja rejestracji w każdej chwili, by potem montować wydarzenia w jeden plik.

FrontRow

Ubieralny format ma tu największy sens, ponieważ obiektyw jest skierowany na świat z naszej perspektywy i może zapisywać wszystko co pojawi się w kadrze (każdą umykającą chwilę). Kojarzycie gadżet Narrative Clip, o którym na blogu też pisałem? Nie udało mi się zwojować rynku. Zwykle problemem są gabaryty. To one nie pozwalają na wygodny, niewielki moduł z wystarczającym czasem pracy. Przypinane kamerki starczały na krótko, a przecież ich celem miało być ciągłe, możliwie długie nagrywanie. Kiedy wreszcie na rynku pojawi się konkretne rozwiązanie do lifeloggingu?

Może FrontRow coś zdziała. Autorzy tej odmiany proponują noszoną kamerkę w sporym naszyjniku. Produkt ten ma łączyć cechy kamerek akcji oraz tych do nadawania na żywo przez Internet oraz obecnymi potrzebami społecznościowego szaleństwa. Obawiam się, że w końcu przyjdzie czas na prezentowanie wszystkiego w czasie rzeczywistym, czyli ciągłego pokazywania się w sieci. Niestety współczesne aplikacje bardzo to ułatwiają. Fanie, że możemy używać fajnych narzędzi, ale jak zwykle ludzkość przestanie to kontrolować. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie i kamerki do lifeloggingu będą tylko pomocnym ułatwieniem do normalnych celów. Znajdą się pewnie i chętni na Big Brothera. Niezależnie od przeznaczenia, autorzy FrontRow liczą, że ich pomysł będzie tu jednym z ciekawszych.

FrontRow

Dzisiejsza generacja, zwłaszcza młodych użytkowników sieci, przyjrzy się wynalazkowi. Design jest przystępniejszy i wcale niekoniecznie tylko wyłącznie dla damskiej grupy (wydaje się, że tej liczniejszej jeśli chodzi o snapy, live’y, selfiaki, czy insta). FrontRow posiada dwie kamerki. Usytuowane są jak w smartfonach, czyli po obu stronach. Ma nagrywać niezależnie od pozycji. Jedna ma nawet swój okrągły ekranik. Całość przypomina smartwatcha zawieszonego na szyi. 2-calowy wyświetlacz ma pozwalać na prezentowanie motywów, czyli „ekspresji” użytkownika. Potrzebna jest łączność ze smartfonem, by być online, ale to przy okazji przydać ma się też do powiadomień (rywal dla inteligentnego zegarka?).

Bateria nadal nie będzie mocną stroną gadżetu. Nadawanie na żywo będzie możliwe tyko przez 2 godziny, ale można też uruchomić tryb „Story Mode”, czyli efektowny time-lapse z całego dnia (interwałowa seria fotek). Czy to wszystko wystarczy, by raz jeszcze przypomnieć rynkowi o lifeloggingu? Potencjał jest. Gorzej z ceną, ponieważ 399$ to przecież koszt smartfona. Może trzeba było zmodyfikować smartwatch i stworzyć hybrydę?

źródło: FrontRow