Dawno temu, jeszcze przed przenośnymi odtwarzaczami muzycznymi, na ramieniu noszono Boomboxy. Dopiero z czasem pojawił się Walkman, potem Discman, a dalej nadeszła era muzyki cyfrowej na iPodach, aż doszliśmy do smartfonów, które bardzo często mocujemy na ramieniu w wygodnym uchwycie. Wszystko po to, by słuchanie muzyki w czasie spaceru lub treningu, było wygodniejsze. Grafika prezentująca miniaturyzację sprzętu grającego, którą można znaleźć na stronie producenta dzisiejszego gadżetu – FreeWavz – świetnie pokazuje, jak technologia idzie naprzód. Teraz wszystko udaje zmieścić się w niewielkich słuchawkach. Model nauszny przejmuje nawet funkcje fitness i tym właśnie m.in. jest wspomniany FreeWavz.

FreeWavz to też nie pierwszy taki model z sensorami w środku, o którym piszę. Jest ich jednak zdecydowanie mniej niż modeli w bransoletkach lub zegarkach. Już naręczne warianty są bardzo wygodne, ale dopiero wersje w słuchawkach, które i tak często nosimy podczas treningu, są idealnym rozwiązaniem dla wielu aktywnych. Można biegać, słuchać ulubionych kawałków przez sparowany smartfon, ale i zbierać dane na temat własnej aktywności. Dodatkowo odebrać połączenia i rozmawiać przez telefon. Wszystko w jednym. Takie ubieralne wynalazki mają ogromne zainteresowanie, nawet mimo prototypowej wersji, co pokazuje kampania na Kickstarterze, gdzie projekt zbiera fundusze na wprowadzenie finalnego produktu.

Funkcje fitness to nie tylko proste zbieranie kroków i szybkości poruszania się, ale i czujniki pracy serca, czy zawartości tlenu we krwi (VO2 Max). Wszystkiego dopełni kontrola głosowa – w końcu nie mamy tutaj żadnego ekranu, a docelowo nie interesuje nas obsługa z poziomu smartfona (choć tego nie zabraknie i będzie wygodne w wielu momentach, np. sterowania muzyką). Na szczęście na obudowie zausznej części jest kilka przycisków, które ułatwią nawigację, np. przełączanie wspomnianych kawałków audio. Aplikacja mobilna, którą przygotowano na iOS lub Androida ma posłużyć do zbierania odczytów z treningów, ale i konfiguracji alertów dźwięków powiązanych z  aktywnościami, np. tymi dotyczącymi pracy serca.

Producent wstawił do apki nawet graficzny equalizer. Jego funkcje pozwolą nie tylko dostosowywać muzykę, ale i wyciszać, bądź „otwierać” słuchawki na dźwięki z zewnątrz. Ma to pomóc orientować się w terenie, ale bez tracenia dostępu do granych utworów. Bardzo przydatne dla rowerzystów i biegaczy, którzy chcą słyszeć nadjeżdżające pojazdy i „czuć” otoczenie. Jeśli nie jest nam to akurat potrzebne, możemy odizolować się od tego co wokół i rozkoszować się pełnią ulubionej muzy. Cały projekt powstał pod nadzorem Dr Erica Hensena, który zna się dobrze na Otolaryngologii. Wiedza pozwoliła mu umiejętnie dostosować wszystkie sensory do prawidłowego monitoringu ciała, ale i dostarczyć idealnie odbierane przez uszy dźwięki.

Przekonuje on, iż każdy element budowy FreeWavz jest odpowiednio dopracowany i ma swoje konkretne miejsce. Zestaw słuchawkowy nie tylko dobrze gra, ale i leży na uchu. Podczas treningu nie spadnie, jest wodoszczelny i ma nie dokuczać, co często powodują przeróżne słuchaweczki. W końcu został przygotowany dla ludzi aktywnych, musi więc spełniać pewne wymagania! Bateryjka nie jest duża z racji gabarytów, ale ma wystarczyć na jakieś 6-8 godzin pracy przy jedynie godzinie ładowania. To dwa razy więcej niż niemal wszyscy rywale z tej kategorii. Akumulatorek ma jedynie 100 mAh. Przypomnę, że jest to całkowicie bezprzewodowy gadżet.

Najtańszy zakup we wczesnej fazie kampanii Kickstartera to 179-199 dolarów. Cena detaliczna ma wynieść 299 dolarów. Akcja musi zebrać jednak sporo funduszy. Ustalony próg do wprowadzenia pierwszych finalnych produktów to aż 300 000$. Pozostało jeszcze trochę czasu. Jeśli się uda, najwcześniej model zobaczymy pod koniec roku.

źródło: Kickstarter, freewavz.com