Świat globalnych social mediów jest jednocześnie otwarty na każdego fana na całym globie, ale niekoniecznie dba o dotarcie do niego w odpowiednim języku. Każda gwiazda, artysta, sportowiec, czy po prostu celebryta porozumiewa się z fanami w swoim ojczystym języku lub często angielskim, gdyż ma największy zasięg międzynarodowy. Fanpage są prowadzone na jednym koncie, a fani polubiają lub subskrybują je jako mieszkańcy wielu krajów i kultur. Nie wszyscy rozumieją wpisy, choć okazjonalnie są one dodawane w języku sporej grupy odbiorców. Aby uzmysłowić problem, podam przykład azjatyckich autorów, którzy piszą najczęściej w swoim języku. Właśnie w tym celu powstało rozwiązanie Fanda.

Autorzy projektu przygotowali serwis webowy oraz aplikację mobilną, która przetłumaczy wpisy śledzonych przez nas gwiazd lub producentów. Na moim wallu często zdarza się, że autorzy piszą po włosku, francusku, czy hiszpańsku, w komentarzach widać odpowiedzi rodaków lub osób władających danym językiem, ale jest też mnóstwo wpisów typu: „English please!!!!!!”  To właśnie target Fandy. Social media to potężne narzędzie i kanał komunikacji, więc powstają przeróżne rozwiązania, pozwalające na łatwiejszy kontakt. Nie zdziwił mnie fakt, że za pomysłem stoi koreański start-up. To właśnie w Azji jest wielka potrzeba translacji na lokalne znaczki, ale Fanda jest otwarta na cały świat.

Poza tą dogodnością, otrzymujemy możliwość zadziałania w drugą stronę, możliwość przetłumaczenia komentarza na język autora, a także głosowanie na dostępne translacje. Chodzi o tzw. system crowdsourcingowy, czyli oparty na tłumaczeniach fanów w danym języku i poleceniu ich innym (liczne głosy oznaczają, że dany komentarz jest najlepiej przetłumaczony i warto go polecić). Innymi słowy, Fanda chce zaoferować opcję rozszerzenia portalom społecznościowym o kolejnych fanów. To świetna inicjatywa, pozwalająca dotrzeć do szerzej grupy i badać feedback z najdalszych zakątków świata. Spotkałem się już z badaniami dotyczącymi atrakcyjności językowych wpisów i te w obcych są „niedochodowe” i mają dużo mniejszy zasięg, więc nie są dodawane. Apka może posłużyć do szybkiego podglądu rozumienia społecznościowych wpisów bez konieczności angażowania zewnętrznych translatorów i innych aplikacji.

System pozwala też na wskazywanie kiepskich translacji, które automatycznie będą omijane przez czytających. Oceny mają wpływ na nasze postrzeganie, więc chętnie się nimi sugerujemy. Ciekawe jak to się sprawdzi, wygląda sensownie. Jakość będzie zależna od zasięgu odbiorców chcących uczestniczyć w projekcie. Autorzy zajmują się obecnie problemem działania rozwiązania w czasie rzeczywistym, czyli świeżych wpisów z Facebooka lub Twittera, który dziennie pojawia się miliony. Serwis chce zarabiać na reklamach, a do tego ma służyć analiza społeczności i tłumaczonych przez nich wpisów. Jest na to szansa, ale najpierw trzeba pozwolić start-upowi urosnąć i zebrać społeczność. Aplikacja mobilna została przygotowana dla systemu iOS i Android.

Projekt niebawem wystartuje. Jeśli chcecie zostać wolontariuszami lubiącymi tłumaczyć, możecie zapisać się do newslettera, który poinformuje was o Fandzie. W chwili dodawania tego wpisu, projekt zainteresował prawie 1,5 mln osób. Ciekawe jak to się rozwinie i czy nie zostanie wciągnięte przez któregoś z gigantów na rynku.

źródło: thefanda.com