Jakiś czas temu pokazywałem wam naręczne trackery fitness od Epson. Modele Pulsense Watch i Pulsense Band będą w sprzedaży w towarzystwie wariantu Runsesne, czyli nieco bardziej zaawansowanego urządzenia, ale także ze wsparciem platformy i aplikacji Runsense View na systemy iOS oraz Android. To co go odróżni to wbudowany moduł GPS – ten oczywiście usprawni lokalizowanie i śledzenie trasy podczas biegu, dając bardziej dokładne obliczenia. Zegarek będzie nieco większy od serii Pulsense. Oczywiście posiądzie odpowiednio mocniejszą bateryjkę, która wytrzyma wykorzystanie namierzania satelitarnego.

Producent ma zaoferować ten model w kilku wariantach. SF-310, SF-510, SF-710 (wszystkie w sprzedaży od teraz), ale i najmocniejszego z nich, czyli SF-810.  Ten pojawi się w listopadzie i posiądzie dodatkowo optyczny sensor pracy serca. Dokładnie taki jaki mają modele Pulsense. Dzięki temu zbadamy w trakcie treningu również rytm serca bez potrzeby załączania urządzenia do pomiaru na klatce piersiowej. Powoli ten trend zaczyna pojawiać się we wszystkich topowych trackerach fitness. GPS będzie w stanie zapisać całą trasę na mapce, ale ważniejsze jest chyba to, że w trakcie biegu pokaże na podstawie przemieszczania się, aktualną prędkość, tempo, dystans, okrążenia, no i spalone kalorie.

Łącznie do dyspozycji będzie aż 35 różnych pomiarów, które przyporządkujemy do różnych dyscyplin sportowych. Od wspomnianego biegu, przez spacery, aż po kolarstwo. Myślę, że i pływacy skorzystają z możliwości monitoringu, bo obudowa ma wodoszczelność aż do 5 atmosfer. Epson Runsense ma być też gadżet do pracy na siłowni lub stacjonarnym, domowym sprzęcie. Na bieżni postara się zmierzyć podobne dane co na zewnątrz.  Jako, że jest to model mający wykorzystać wirtualnego trenera, postara się wspomóc użytkownika także w osiąganiu celów i założeń. W tym pomocna będzie apka Run Connect. Bezprzewodowa łączność pozwoli na synchronizację danych i wyświetlanie ich również na ekraniku smartfona.

Jedną z ważniejszych informacji dla klientów jest bateria naręcznego modelu do śledzenia aktywności. Jeśli chcecie mierzyć swój trening z włączonym modułem GPS, to wystarczy on na 20-30 godzin działania (w zależności od wariantu). Starczy na kilka-kilkanaście sesji. Z ciekawszych funkcji jakie znalazłem w nowym Epsonie jest ta związana z gubieniem sygnału. Specjalne czujniczki będą zastępować GPS i łączyć odczyty, by zachować ciągłość zapisu pomiarów. Wszystko na podstawie analizy kroku (indywidualnego dla każdego biegacza) w trakcie biegu. Jeśli sygnał zostanie utracony, np. w blokowiskach lub mocno zalesionym parku, sensory będą kontynuowały pracę zamiast GPS.

Ekranik jest czarno-biały, ale pokaże wszystkie potrzebne w trakcie biegu lub treningu dane. Ma dotykowy panel do obsługi niektórych trybów. Tańsze modele Runsense będą pozbawione zalet monitoringu pracy serca lub wspomnianego mierzenia poza zasięgiem dostępu do satelit. Nie będą też w stanie reagować na dotyk ekranowy do przesuwania treści. To jednak sprawi, że będzie można kupić je za nieco niższe kwoty jeśli nie interesują nas takie bajery. Podstawowy wariant SF-310 wyceniono na 150 funtów, SF-510 to już 190 (z dodatkowymi czujnikami i gestami dotyku), SF-710 (230 funtów) ma posiadać funkcje treningowe oraz wysokościowe, ale i wibracje do powiadomień. Tylko wersja SF-810 zostanie wyposażone w sensor pracy serca – jego cena ma dochodzić do 300 funtów.

źródło: Epson.co.uk