DIVEROID mini

Na moim blogu pojawiały się już mini komputerki do nurkowania. Oczywiście tylko te nawiązujące do prowadzonej przeze mnie tematyki (modele naręczne lub inteligentne). Dzisiaj trafiłem na wariant w formie przystawki do smartfona, czyli próbę wykorzystania ekranu telefonu pod wodą do innych celów niż fotograficzne. Do tej pory specjalne wodoszczelne konstrukcje budowano jedynie pod kamerki, by możliwe było nagrywanie telefonem na większych głębokościach. Był to chyba jedyny poważny powód do zabierania tego urządzenia pod wodę. Diveroid mini przemieni smartfon w nurkowy komputer.

Projekt jest niczym innym jak systemem czujników, które parujemy przez Bluetooth ze smartfonową aplikacją. Modulik przyczepiamy do tyłu obudowy smartfona (w specjalnej skorupie, by nie zamókł i wytrzymał większe ciśnienie), natomiast na wyświetlaczu odczytamy najważniejsze dane zbierane przez tracker. Skąd pomysł na takie właśnie wykorzystanie współpracy z mobilnymi platformami? Przecież zegarki są podczas nurkowania wygodniejsze! Autorzy przekonują, że takie połączenie jest korzystniejsze z uwagi na wielozadaniowość. W telefonie znajdziemy informacje dotyczące parametrów potrzebnych do schodzenia i wynurzania się z wody, ale też kompas i wspomnianą wyżej kamerką. W ten sposób zabieramy jeden gadżet, a nie kilka.

DIVEROID mini

Inną zaletą ma być niższa cena takiego kompletu. Sportowe zegarki z czujnikami nurkowymi to spory wydatek. Koreańska marka proponuje niższą cenę, która wynika z obniżania kosztów produkcji rozwiązania właśnie dzięki wykorzystaniu podzespołów smartfona. Czujniki mają współpracować z popularnym obudowami do nurkowania, np. LenzO, WaterShot, Meikon, czy Mpack. Ma to zagwarantować działanie na głębokościach do 60 metrów. Sensory monitorują głębokość i temperaturę, a przekaz jest łączony z czasem (przeliczanie dekompresji). Wszystko z czytelnymi wizualizacjami na ekranie telefon. W ten sam sposób wykorzystamy kompas smartfona. Wszystkie najważniejsze dane są. Oczywiście nie zabraknie ważnych wskazówek, by lepiej kontrolować sytuację

Oprogramowanie zintegrowano również z aparatem fotograficznym telefonu. Balans bieli ma być dobierany do aktualnej głębokości, czyli poprawiając efekty zależnie od podwodnej lokalizacji. Jest nawet ulepszona koloryzacja, aby fotki były bardziej naturalne. To wszystko wciąż w jednym module. Jedną z wad będzie konieczność pilnowania tego pod wodą. Najlepiej zadbać o zapięcie paskiem do nadgarstka. Po wynurzeniu mamy kolejne zalety, bo nie trzeba już transferować danych i logów. Cały zapis jest już na telefonie, więc można go wrzucić do sieci, przejrzeć, ocenić itd. Diveroid mini prezentuje swoje mocne strony na Indiegogo, gdzie szuka funduszy do masowej realizacji. Jest tam wyceniany na 89$, ale w cenie przedsprzedażowej. Finalny model nie będzie wiele droższy, bo proponowane jest 159$. Kompatybilność ma dotyczyć systemów iOS oraz Androida.