Znane marki też mogą być w tyle za technologiami. Jest sporo przedstawicieli różnych produktów, które dopiero nadrabiają pewne zaległości w dostarczaniu funkcji. Dzisiejszym przykładem jest De’Longhi – marka znana z ekspresów do kawy. Produkuje zaawansowane maszyny do przygotowywania kawy, ale pośród nowych rywali wypadało blado pod jednym względem. Brakowało urządzeniom współczesnego podejścia, czyli współpracy z aplikacją mobilną na smartfon. Jak długo De’Longhi było w tyle niech zobrazuje moja sekcja z tagiem „ekspres do kawy„, gdzie znajdziecie bardzo bogaty wybór podobnego sprzętu (i to od dosyć dawna).
Najnowszym produktem jest PrimaDonna Elite, czyli sprzęt nadganiający straty. Model z własną apką na najpopularniejsze platformy, czyli iOS oraz Androida. Nadal jest to ekspres o bardzo bogatych funkcjach, ale teraz z dostępem do zdalnej obsługi. Czy to konieczne? Nie. Czy to wygodne? Bardzo. Nie musimy podchodzić do ekspresu i dobierać parametry na stojaka, a wygodnie wziąć smartfon do ręki i „zamówić” wybrany smak np. z wygodnej kanapy, czy rano prosto z łóżko. De’Longhi twierdz nawet, że to „pierwszy na świecie inteligentny wariant od ziarenka po gotową, gorącą kawę”. Co nie jest akurat prawdą.
System pozwala na przygotowanie tysięcy różnych, personalizowanych smaków. Ekspres ma swój dotykowy ekran, więc podobny interfejs znajdziemy i na urządzeniu. Tutaj i ze smartfona można dobrać nawet poszczególne elementy: temperaturę, moc, intensywność, ilość mleka, czy ogólnie pojemność i zapełnienie kubka/filiżanki. Pod wieloma względami całość działa jak konkurencja. Umożliwia jednak budowanie ulubionych kaw (do sześciu), by potem szybko zrobić kolejną o tych samych parametrach. Wszystko przez łączność Bluetooth, więc aromat, ilość kremu, czy inne dodatki, można osobiście zmienić.
Ustawienie między 88 a 96 stopniami ciepła to optymalny rozrzut, również do przygotowywania gorącej czekolady. Sprzęcior drogi. 1500 euro za ekspres.
