Jest jedna rzecz, którą Apple nie chwali się podczas promowania swojego Watcha – to czas pracy na jednym ładowaniu. Ten jeden element (przynajmniej oficjalnie) był powodem planów przesunięcia debiutu na pół roku do przodu. Smart watch pokazano kilka miesięcy temu, bo rynek sam prosił się o jakieś informacje. Chodzą słuchy, że akumulatorek nadal nie jest zbyt wydajny i może być to piętą achillesową wyrobu. Czyżby pojawiające się co chwila stacje do ładowania zegarka były prorocze? Niekoniecznie, po prostu producenci akcesoriów wiedzą, że takie gadżety będą się sprzedawać. Nie sądzili tylko, że będzie to może najważniejsza przystawka do ubieralnego gadżetu Apple.

Niestety bateria to jednak najważniejsza sprawa w elektronicznych zabawkach. Portal 9to5Mac sugeruje, że wykorzystywanie zegarka w sposób aktywny, może sprawić, że w zależności od rodzaju działania wytrzyma on od 2,5 do 4 godzin... Wyobrażacie sobie trening z takim czasem pracy, potem odczyty powiadomień oraz kilka innych działań w trakcie dnia? Czy okazać się może, że sprzęt częściej będzie leżał w stacji dokującej niż na naszym nadgarstku? Apple na pewno pracuje nad optymalizacją działania urządzenia, bo nie wyobrażamy sobie przecież, by samo wskazywanie godziny było wystarczającym powodem do zakupu sprzętu.

Cała nadzieja Apple w przekonaniu klientów do tego, że kompan dla smartfona będzie użytecznym narzędziem, ale nie do ciągłej zabawy na mini ekraniku. Wczoraj pisałem o pierwszych gierkach na Watcha, ale może okazać się, że będą one masakrą dla akumulatorka. Strasznie pomocny byłby jakiś mechanizm przekazujący energię z ruchu ręką, ale widocznie to już zbyt wiele do zmieszczenia w niewielkiej obudowie („kopercie” inteligentnego zegarka). Niezależnie od tego jak prawdziwe są oceny serwisu 9to5Mac, już na początku, zaraz po prezentacji, wiadome było, że nawet jednodniowy czas pracy zegarka będzie jego największym problemem. Przecież Apple zawsze wskazuje na żywotność baterii w swoich urządzeniach. Tym razem tego nie zrobiło i to celowo.

HEDock to jedna z propozycji stacji dokujących do ładowania.

Potencjalni klienci wyczekują oficjalnych informacji na temat czasu pracy baterii Apple Watcha. Mówi się też, że w trybie standby czas działania podskoczy do 2-3 dni. Tylko, że ten tryb nikogo nie obchodzi. Nie ładujemy elektroniki tylko po to, by sprawdzić ile wytrzyma bez korzystania z niego. Jeśli z powiadomień będziemy korzystać tak często, jak robimy to na smartfonach, to będzie tutaj niemały problem. Analizy wskazują, że samo wyświetlanie obrazu to ok. 3h, a gdzie jeszcze aktywny procesor przy działaniu aplikacji? Ekranik ma jakość w stylu Retina i to, że jest mały, nie znaczy, że jest kiepski. Z pewnością przeszkodą w optymalizacji czasu pracy jest niezły procesor. Celem Apple jest chociaż ten dzień działania. Rywale znoszą to w miarę dobrze. Zwykle nie ma się do martwić na zapas, więc poczekajmy do oficjalnych wieści.

Co przemawia jednak za tym, że akumulatorek nie będzie problemem? Na przykład okazjonalny charakter działania zegarka. Nie potrzebuje on ciągłego wyświetlania tarczy z typowym działaniu. Przeszkodą mogą stać się aplikacje typu gry, ale tutaj też nie zakładamy długiej zabawy na smart watchu, a szybką grę. Kolejną przesłanką świadczącą o braku problemu jest fakt, że Apple dało developerom aplikacji wytyczne, by te wyciągały ze smartfona tylko esencję, pozwalając reagować na notyfikacje szybkimi reakcjami, a nie ciągłym i długim pokazywaniem treści. Korzyścią dla całego segmentu inteligentnego zegarka jest przekonanie użytkownika, że bateryjka ma wystarczać na ok. dzień pracy (Android Wear radzi sobie z tym bardzo podobnie jeśli chodzi o żywotność sprzętu). Nie dziwcie się, że powiązane wpisy dotyczą stacji dokujących ;).

Nie wiem czy pamiętacie pierwszy czas działania iPhone’a? Było to ok. 5 godzin. Akumulator smartfonów z Cupertino nadal nie należy do najlepszych, ale jest obecnie zdecydowanie lepszy niż przy premierze pierwszego telefonu Apple.

 źródło: 9to5Mac, fot.: apple.com