Słuchaweczki Earin to jedne z pierwszych na rynku, które oferowały bezprzewodowość w tak maleńkim formacie. Firma rozpoczęła działania nad „pchełkami” już dawno temu, a że segment hearable ostatnio przyspieszył, należało zadbać o następcę. Na targach CES 2017 w Las Vegas zademonstrowano drugą generację – Earin M-2. To z pewnością bezpośredni rywal dla Apple AirPods. Kwestie designu trzeba jednak pozostawić klientom, bo z gustami się nie dyskutuje.

Earin M-2

Mniejsze, bardziej dyskretne słuchawki w bezprzewodowej formie są coraz popularniejsze, ale w przypadku wszystkich jest ten sam problem – łatwość zgubienia. Trzeba to po prostu wkalkulować i tyle. M-1 zadebiutowały na Kickstarterze, a dla M-2 przygotowano już normalną sprzedaż. Producent zmienił lekko stylistykę, ale ogólny wygląd wciąż jest ten sam. Nie za bardzo dało się tu cokolwiek zrobić. Nowa konstrukcja ma oferować lepszą redukcję zewnętrznych hałasów poprzez odpowiednią izolację, a przy tym większą ergonomię. Podobno nowe Earin są „najmniejsze i najlżejsze na rynku”.

Earin M-2 nie mają może wielu funkcji, bo skupiono się najważniejszym, czyli funkcjonalności audio, ale dla wielu użytkowników to wystarczy. System można wykorzystać też jak zestaw słuchawkowy, ponieważ na obudowie jest dotykowy panel sterowania. Pozwoli zdalnie kontrolować odtwarzacz muzyczny, a więc przełączać utwory, ale i obsługiwać telefon. Odbierzemy połączenie itd. Earin M-2 posiada taki sam model działania, w którym uczestniczy niewielki bank energii w schowku do przenoszenia i ładowania „pchełek”. Pod względem energii wiele się w M-2 nie zmieniło. Poprawiono za to bezprzewodowość (podwójna antena i technologie Near Field Magnetic Induction).

Earin M-2

Kapsułka ma zagwarantować trzy dodatkowe cykle ładowania, natomiast same Earin M-2 mają działać ok. 3 godziny. Moduł z bankiem naładujemy w 75 minut, więc w miarę szybko możemy go uzupełnić. Earin True Wireless Earbuds mają zadebiutować pod koniec pierwszego kwartału 2017. Nie zdradzono jednak cennika. M-1 kosztowały 200$, więc należy spodziewać się nieco wyższej wyceny. Przewagą Earin względem AirPods ma być uniwersalność. Słuchawki Apple dadzą pełnię funkcji tylko z własnym ekosystemem, choć ogólnie działają z obcym sprzętem. Jeśli jednak potrzebujemy sprzętu tylko do słuchania to nie będzie wielkich różnic.

źródło: Earin