Firma Alphabet (od niedawna nadrzędne ciało Google) zaprezentowało oficjalnie nowy wyrób z sekcji wearable – Verily Study Watch. Nowy smartwatch, którego głównym zadaniem będzie monitorowanie zdrowia użytkownika. Zdecydowana większość funkcji ma służyć analizom stanu „pacjenta”, natomiast konstrukcja sprzętu została zaprojektowana tak, by oferować najlepsze cechy ubieralnych trackerów. Zbliżamy się do pewnego przełomu, a mam tu na myśli naręczne gadżety, które faktycznie będą miały wpływ na ocenę sytuacji naszego ciała.

Verily Study Watch

W zeszłym tygodniu do sieci przedostały się informacje na temat nieinwazyjnego glukometru w przyszłej generacji Apple Watcha, ale wieści na temat wearable dla zdrowia są nam przekazywane już od kilku lat. Dopiero teraz pojawiają się jednak gotowe urządzenia, wymagające bardzo wielu testów. W tym segmencie przepisy są zaostrzone i trzeba analizować elektronikę z sensorami o wiele precyzyjniej niż sportowe warianty do śledzenia treningu. Study Watch to przedstawiciel takiej właśnie grupy urządzeń.

Verily Life Sciences oprócz mnóstwa czujników, przygotowała zegarkowi odpowiednie parametry. Jedno ładowanie pozwala na cały tydzień pracy, a sprzyja temu e-tuszowy ekranik. Do tego wszystkie odczyty (wiele tygodni) można trzymać bezpośrednio w smartwatchu zanim zostaną zsynchronizowane z chmurową platformą do ich przetwarzania. Oczywiście z należytą ochroną danych przez szyfrowanie. To najważniejsze cechy medycznego trackera, nie licząc samych sensorów. Study Watch pilnuje pracy serca poprzez naręczne EKG, śledzi inne metryki przez aktywność elektrodermalną (przez skórę) oraz aktywność ogólną użytkownika.

Algorytmy korzystają z wydajnego procesora, który prezentuje sporo informacji w czasie rzeczywistym na czarno-białym wyświetlaczu (właściwie to ma prezentować, bo na razie wskazuje jedynie datę i godzinę). Dane są ważniejsze dla specjalistów, którzy fachowym okiem ocenią je lepiej niż my sami. Są i tak surowe, więc potrzeba dłuższego czasu, by wskazały jakieś konkrety. Verily Study Watch ma też zbierać informacje z otoczenia, więc ich porównywanie z danymi z organizmu również będą miały znaczenie.

Projekt ten jest skierowany do instytucji medycznych, a nie na rynek konsumencki. Przejdzie kolejne badania na większej grupie pacjentów i to pozwoli na dopracowanie technologii oraz późniejsze jej zastosowanie w normalnych warunkach, czyli na rękach każdego z nas. Spodziewam się, że za kilka lat takie moduły będą częścią każdego smart zegarka, pomagając w wykrywaniu chorób i schorzeń, umożliwiając działanie na rzecz poprawy stanu zdrowia. Verily przekazało nawet, że już dziś firma dysponuje ciekawymi studiami przypadków, a gdy tylko system się upowszechni, wiele instytucji będzie otrzymywało cenne dane do kolejnych analiz. Samo Apple od kilku lat w ramach swojego ResearchKit dostarcza sporo odczytów ze smartfonów i Apple Watcha.

źródło: Verily