token
foto: ssrphotography.com

Średnio raz na pół roku na moim blogu znajdziecie jakiś wpis o inteligentnym pierścieniu. Czasem takich projektów jest w danym roku więcej, czasem mniej. Nie jest ich jednak mało. Mimo wszystko, nie widać, byśmy nosili takie gadżety na swoich palcach. Jest jakiś problem z dostarczeniem wartościowego modelu, który zacznie kusić przeciętnego klienta swoimi funkcjami. Problemem jest nie tylko sam ring, ale i otoczenie. Zwiększanie się zasięgu Internetu Rzeczy oraz innych połączonych elementów, sprawia, że ubieralne, wygodne moduły będą zwiększały swoje znaczenie. Token jest kolejną propozycją „pierścienia, który ma rządzić wszystkim”.

Taką przynajmniej nadzieje ma producent wynalazku. Projektu mającego zastąpić wiele innych urządzeń, uwalniając nas od dodatków noszonych w kieszeniach, czy torebkach. Smart pierścienie potrafią już dziś wiele rzeczy: śledzą aktywność, przesyłają powiadomienia ze sparowanego smartfona, czy chronią przed niebezpieczeństwami jako biżuteria SOS. Pisałem raz też o propozycjach wbudowania w nie mobilnych płatności. Token to biometryczny model, który ma identyfikować właściciela i pozwalać na aktywację różnych funkcji, w tym transakcji zbliżeniowych, czy kont zabezpieczanych hasłami i pinami.

token ring

O czym mowa? Nie tylko o kartach płatniczych, ale i smart zamkach do inteligentnych domów, nowoczesnych samochodów, czy logowania do komputera. Rozwiązanie samo w sobie nie jest może nowatorskie, ale może w końcu pojawi się w przystępnej, ergonomicznej formie, czyli ubieralnego gadżetu na palec. Najważniejsze, moim zdaniem, przy tego typu projektach z segmentu IoT jest współpraca i pomoc developerów third-party. Tokenize chce, by ich hardware współdziałał z takimi partnerami jak Microsoft, VISA, MasterCard, czy HID (ta obsługuje 80% urządzeń zabezpieczanych cyfrowymi kluczami).

Odpowiednie protokoły są już porozmieszczane po całym świecie, więc łatwo ma być zastąpić plastikowe karty wygodniejszym pierścieniem. Token ma na przykład funkcjonować z czytnikami transportu miejskiego, tymi współpracującymi z MasterCard. W najbliższych latach kompatybilnych terminali ma na globie przybywać. Pewnie wtedy i samych pierścieni przybędzie. Token ma wbudowany czytnik, sprawdzający naszą tożsamość (działa tylko, gdy jest na swoim miejscu, czyli na palcu właściciela). Przez aplikację dodamy konta, hasła i inne zabezpieczenia, czyli sprawimy, że w jednym miejscu zlokalizujemy wszystkie wrażliwe autoryzacje.

token ring
foto: ssrphotography.com

Zbliżeniowo odblokujemy wtedy te systemy, które wprowadziliśmy do swojego profilu. Nie trzeba będzie przy tym wybierać z tej listy konkretnych, gdy będziemy chcieli odblokować wybrane urządzenia. Moduł pozwala na sparowanie czytnika wyłącznie z jednym użytkownikiem (smartfony umożliwiają podpinanie kilku userów), co ma zwiększać bezpieczeństwo. To po prostu typowo osobisty gadżet. Nie będzie opcji współdzielenia. Nie jest to może jeszcze najsmuklejszy z elektronicznych pierścieni, ale przystosowany do codziennego użytku. Mowa głównie o wodoodporności. Trudno byłoby z niego korzystać, gdyby konieczne było zdejmowanie go z palca przy każdym myciu rąk.

Technologie NFC, Bluetooth i odpowiednie algorytmy zabezpieczające mają chronić nasze konta i szybko uaktywniać systemy/hardware. Token ma kosztować 249$, ale personalizowane odmiany będą sporo droższe, m.in. pozłacanymi detalami. Oczywiście w sprzedaży w przeróżnych rozmiarach. Premiera jest planowana na grudzień. Ja jak zwykle trochę sceptycznie wobec smart pierścieni, ale z nadzieją, że w końcu tego typu bajery wkroczą powszechniej na rynek.

źródło: Tokenize