Teraz wpis dla moich licznych ziomków z Londynu. Spędziłem tam łącznie ponad pół roku, ale nie zdarzyło mi się korzystać z karty Oyster, czyli odpowiednika naszej karty miejskiej (jeździłem często, ale „Travelkami”). Jest wydawana przez Transport of London i służy do przejazdów komunikacją miejską w wygodniejszy sposób – przez przystawienie czujnika z naładowanymi danymi na temat pasażera. Różnica między naszymi kartami jest taka, że tam chipa trzeba przyłożyć za każdym razem, gdy wsiadamy do pojazdu – u nas wystarczy mieć napełnioną i okazywać się nią kanarom (choć natrafiając na brami w metrze też jest wymagany skan). Na Indiegogo pojawił się nowy projekt, który może całą procedurę ułatwić jeszcze bardziej.

OysterCard ma być dostępna w wersji naręcznej bransoletki, która kartę zastąpi. Zamiast skanowania kartą, przyłożymy do czytnika nadgarstek. To nie wszystko. Na niewielkim ekraniku dostępny będzie balans naszych środków, które napełniamy co pewien czas. Kartę doładowujemy tak jak telefony prepaid, więc pobieranie kwoty za bilet ma być pokazywane od razu na naszej ręce. Na karcie są też przechowane informacje na temat historii podróżowania itp. To wszystko od teraz znajdziemy w bransoletce. Oczywiście jeśli projekt zbierze środki w crowdfundingowej kampanii. Gadżet nazwano O-band 365 ma korzystać z technologii FRID oraz Bluetooth (być może kiedyś współpraca z aplikacją na smartfon).

Jakie zalety noszenia „oysterki” na ręce? Przede wszystkim szybsze skanowanie. Ten kto korzystał z autobusów w Londynie ten wie, jak frustrujące bywają kolejki do wejścia na pokład, zwłaszcza w godzinach szczytu (przypomnę, że tam wchodzimy przodem i każdy musi okazać się biletem). Bywa, że na każdym przystanku tracone jest mnóstwo czasu. Urządzonko ma być dostępne w różnych kolorach, posiadać przycisk na ekranie (wyświetlacz chyba w stylu OLED)  i jeśli zbiórka się uda, dostępna jeszcze w październiku. Napisałem o urządzeniu, nie tylko dla osób mieszkających z stolicy Anglii, ale także z nadzieją na to, że podobny system zobaczymy wkrótce w innych miastach, m.in. w Polsce. Jedyny problem jaki widzę to popularyzacja naręcznych modeli, gdzie może okazać się, iż będziemy nosić kilka różnych sprzętów na nadgarstku – najlepiej jakby takie możliwości wykorzystywano w istniejących już smartwatchach.

źródło: Indiegogo