Chyba każdy z nas wie, jak popularne jest ostatnio bieganie. Ci, co trenują, wiedzą to z doświadczenia. Cała reszta widzi różnego rodzaju imprezy biegowe (w tym odmiany maratonów) w telewizorze lub widząc korki w miastach, które przez ich organizację powstają. Widać nas biegaczy też każdego zwykłego dnia, bo sport ten jest ogólnodostępny i z niedrogimi barierami wejścia. Uprawiać biegi może każdy: od juniora, po seniora. Gorzej bywa, gdy na przeszkodzie staje naprawdę maleńki człowiek. Małe dzieci nie są wytrwałe, a i nie chcemy ich katować w trakcie rozwoju kości. Największym zmartwieniem dla regularnego biegacza są przerwy w biegach powodowane przez okres dorastania dziecka. Wspólne biegi (żona + mąż) nie są już możliwe, przynajmniej nie te dłuższe.

Z pomocą przychodzi kidRunner. Kojarzycie może koszyki na kółkach dla dzieciaków, dające im wygodniejszy transport w trakcie jazdy jednośladem? Właśnie tą ideę przekształcono na wariant dla biegaczy. Z tym wynalazkiem mamy wrócić do treningów i być blisko swoich maluchów. Specjalnej konstrukcji „uprząż” ma pozwolić na komfortowy bieg bez odczuwania ograniczeń jakim będzie przypięty do nas wózek. Oczywiście na kółkach. Gadżet skonstruowano specjalnie dla aktywnych rodziców. Wiadomo: aby nie rezygnować z ambitnych planów utrzymywania kondycji oraz formy, ale i bez poczucia nie spędzania czasu z maluszkiem. Do tego pociągniemy dodatkowy balast, czyli wzmocnimy naszą wydolność. Przynajmniej tak zakładają autorzy konstrukcji.

Na blogu koncentruje się zwykle na tematyce mobajlu, ale i ubieralnych technologiach, więc zaliczyłem ten wynalazek do tej drugiej grupy. Wciąż trzymając się też innego zainteresowania, czyli sportu, któremu poświęcam wpisy związane głównie z trackerami aktywności. Nie trudno się domyślić, że kidRunner został zaprojektowany z myślą o swobodzie biegu. Jest odpowiednio przygotowany: mocowanie jest elastyczne, stopy nie zahaczą o wózek, a sam „pojazd” odpowiednio lekki, ale i wytrzymały. Raczej bezpieczny dla dzieciaka. Zbudowano go z kevlaru, a dwa spore kółka w zupełności wystarczą. Bez dziecka model waży lekko ponad 7 kilogramów. Dalszy ciężar będzie już zależny od „wkładu”. Przewidywana kompatybilność z wiekiem dziecka nie jest za wysoka. Na takie wyprawy zabierzemy maksymalnie kilkulatka.

15 pierwszych sztuk ma pojawić się dzięki kampanii na Kickstarterze, gdzie kidRunner zbiera środki na szerszą realizację. Dzięki zebranym środkom ma powstać komercyjna linia modelu. Za wcześniej jeszcze pisać o cenie. Jeśli uda się zebrać środki, koszyk pojawi się gdzieś pod koniec lata. Jeśli nie macie dzieci, to zawsze może to być wygodna opcja do zrobienia zakupów i dobiegnięcia z nimi do domu :D.

źródło: Kickstarter