GoPro – wciąż lider sekcji kamerek akcji, które zresztą sam wypromował na oddzielny segment – w końcu odchudził rejestrator w widoczny sposób. To piąta kamerka w rodzinie i nieco inna od reszty. Tym razem ma kształt sześcianiku, więc straci sporo z gabarytów, a być może będzie i nieco poręczniejsza. Na pewno jest skromniejsza, ale za to bardziej kompaktowa, a przecież to właśnie liczy się najbardziej przy nagrywaniu dynamicznym. Czarny sześcianik ochrzczono Hero4 Session, więc producent sugeruje odmienny wariant, ale ostatniej linii. Kolor również jest nowością, bo do tej pory znaliśmy design raczej ze srebrnych i szarych odcieni. Można nawet pokusić się, że to pierwsza tak znaczna aktualizacja stylistyki od… zawsze!

GoPro czuje już oddech wielu rywali, a ci nie próżnują i wprowadzają swoje urządzenia w coraz mniejszych wielkościach. GoPro ma bardzo dobre kamerki, ale warto było dodać do oferty coś o nieco słabszych możliwościach, ale wystarczających, by zaciekawić nowe grupy klientów. Kamereczka będzie wygodniejsza zwłaszcza do „ubierania” jej na siebie. Głównie na kasku. Także na rowerze i innym sprzęcie będzie mniej zajmowała. Mocowań jest dużo, bo przecież do tego przyzwyczaiło nas GoPro. Co więcej, Hero4 Session jest wodoodporna i nie potrzebuje do tego dedykowanej, specjalnej obudowy. GoPro mówi, że kamerka jest 50% mniejsza, no i przy tym 40% lżejsza niż Hero4 Silver i Black.

Rodzaj montażu i uchwytów jest ten sam, ale GoPro Hero4 Session ma jeszcze sporo możliwości regulacji (kątów). Z racji wielkości jest też pewne ograniczenie co do przycisków. Jest tylko jeden, ale nie znaczy to, że jest jedna funkcja. Trybów jest wiele, ale formatów już mniej niż u poprzedników. Nie ma 4K. Kamerka może zapisywać obraz co najwyżej w 1440p przy 30 klatkach na sekundę, Full HD w 60 fps lub 720p jeszcze płynniej, bo w 100 klatkach. Myślę, że to i tak wystarczająco. 8-megapikselowy sensor pstryka fotki w kilku znanych standardach. Mam tutaj na myśli timelapse, czy tryb seryjny. Session ma dwa mikrofoniki z opcją odcinania tego, który jest w gorszym położeniu względem wiatru. W ten sposób zredukujemy szumy. Wspomniany przycisk ma zaprogramowane działania w reakcji na długość nacisku, czy powtórzeń. Tak rozwiązano problem braku miejsca. Trzeba się po prostu nauczyć obsługi. Ponoć jest intuicyjna.

Warto też zaznaczyć możliwości wodoszczelności. Kamerka pozwala na 10 metrów zanurzenia. Nie zabraknie opcji bezprzewodowej łączności. Zintegrowane Wi-Fi to przede wszystkim możliwości sparowania ze smartfonową aplikacją Smart Remote na iOS oraz Androida. Mniejsza bateryjka to krótsza żywotność – maks dwie godziny. Dywersyfikacja kamerek GoPro trwa i rodzina się powiększa. Kiedyś wystarczyło, że kręci video, teraz oferta daje nam dobór jakości, trybów, a nawet wielkości. Hero4 Session ma kosztować niecałe 400 dolarów. Miniaturyzacja też kosztuje!

źródło: GoPro