Prynt Pocket

Odkąd zdjęcia robimy i oglądamy cyfrowo, zainteresowanie fizycznymi fotkami paradoskalnie wzrosło, ale głównie pośród młodych klientów. To do nich kierowne są drukarki parowane ze smartfonami, by mogły poczuć czasy prawdziwych zdjęć. Producenci takich zabawek robią na tym biznes, ale aplikacje szybko zabierają imklientów różnymi dodatkami, m.in. rozszerzeniami AR. Prynt znalazło na to sposób i w swojej nowej wersji przenośnej drukarki przygotowało tryb ożywiania zdjęć.

Kojarzycie „żyjące” obrazy z Harrego Pottera? Nowa drukarka Prynt próbuje zaoferować coś w ten deseń. Pierwszy model Prynt zadebiutował na Kickstarterze już jakiś czas temu, więc nadeszła pora na nową generację. Drukowanie zdjęć ze smartfona najwyraźniej potrzebuje czegoś ekstra. Tym czymś ma być technologia Augmented Reality. Nowy Prynt Pocket jest oczywiście mniejsza. Wciąż wszystko opiera się o wydruk, ale teraz statycznym ujęciom możemy dodać trochę ruchu. Oczywiście tylko przez ekran smartfona.

System weźmie tutaj pod uwagę pliki typu Live Photo, czyli te z elementami animacji. Jeśli video jest dobrej jakości i uda się wyciągnąć z niego klatkę wyższej jakości to i ten format się nada. Chodzi o to, by fizyczna wersja była atrakcyjna, a potem ożyła. Cała sztuczka jest prosta i już na rynku znana. Przez ekran smartfona otrzymujemy dodatkową wartstwę na rzeczywistym obiekcie. W tym wypadku fotografii, która aktywuje filmik. Możemy ekranem poruszać, a video i tak będzie podążać za obiektem. Rzeczywisti fotki są zatem powiązane z konkretnymi materiałami w ruchu.

Prynt Pocket ma kosztować 150$, czyli połowę tego co starsza odmiana. Przyspieszono też proces druku, a przystawka ma specjalną kieszeń do różnych smartfonów.

 źródło: Prynt