Gdzie jest największa kasa? W medycynie na pewno. Wszelka chemia, leki i samo leczenie – jeden z bardziej opłacalnych biznesów na świecie. Od kilku lat widać zwiększone zainteresowanie gigantów elektroniki, a to za sprawą czujników i rozwoju ubieralnych technologii. Kilka firm już jest w segmencie od wielu miesięcy. Apple i Samsung mają swoje projekty i platformy, które dążą do zarządzania witalnymi danymi. Potrafią je już zbierać, magazynować, przetwarzać i łączyć to z placówkami badawczymi i medycznymi. Google tutaj nie zabraknie i nie chodzi wyłącznie o agregat Google Fit, ale o nowy sprzęcik naręczny przeznaczony głównie do głębszych analiz zdrowia użytkownika.

Oddział Google X (sekcja od bardziej zaawansowanych projektów) pokazała specjalny tracker, który przypomina smartwatch lub sportowy analizator ruchu, ale generalnie jest przeznaczony do celów stricte medycznych. Został on zaprojektowany specjalnie do badań klinicznych i ma zbierać odczyty na temat pracy serca, pulsu, rytmu jego bicia, temperatury, ale i wielu danych z naszego otoczenia: poziom hałasu, światła itd. Nie jest to wariant konsumencki. Nie trafi na rynek do sprzedaży. Jest częścią większych badań, a możliwe, że będzie przecierał szlaki dla ubieralnych produktów kolejnej generacji. Już od dawna mówi się, że przyszłe naręczne urządzenia będą naszym aniołem stróżem – poprawią dbanie o zdrowie.

Już wspomniałem, że to nie pierwszy taki projekt. My jako użytkownik mamy taki model tylko nosić. Dane zbierane przez sensory będą analizowane przez algorytmy oraz lekarzy i specjalistów. Z czasem rozpoznawanie specyficznych danych ma informować odpowiednie służby, ale i samego użytkownika, że coś z naszym organizmem dzieje się nie tak. Szybkość reakcji będzie dużo większa. Na razie mają wystarczyć testy większych zbiorów danych, aby specjaliści mogli przygotować odpowiednie narzędzie (niezawodne) za pewien czas. Wieści przekazał Bloomberg. Google planuje współprace z odpowiednimi instytucjami – taka sama droga jak u Apple. Tracker przechodzi obecnie certyfikacje na rynek USA i UE.

Jest to eksperyment, ale za pewien czas będziemy nosić odpowiednią (nieinwazyjną) elektronikę i prawdopodobnie żyć dłużej. Jeśli śledzicie sekcję zdrowie na moim blogu, to zapewne czytaliście o podobnych rozwiązaniach nie raz.

źródło: Bloomberg via slashgear.com