Z czujnikami na ryby? Dzisiaj trackery są już tworzone do bardzo wyspecjalizowanych zadań. Anglr Tracker celuje w wędkarzy!

Łowienie ryb już od dawna jest łatwiejsze z mobilnymi gadżetami, ale czy monitoring całego wypadu na ryby jest wędkarzom w ogóle potrzebny? Pomysłodawcy gadżetu Anglr Tracker znaleźli niszę, której poświęcili trochę czasu. Zaprojektowali czujniki oraz aplikację mobilną, mające zbierać dane prosto z łodzi. Media już okrzyknęły ten projekt Fitbitem dla wędkarzy, ponieważ zaangażowane są podobne sensory oraz mechanizmy – różnicą jest przeznaczenie. Praktyczne? Sensowne? Myślę, że na to pytanie najlepiej odpowiedzieliby miłośnicy spędzania czasu z wędką nad wodą.

Anglr Tracker

Podwodne kamerki i sensory do oceny zarybienia (i to przy użyciu smartfona) nie są niczym zaskakującym, a przynajmniej nie nowym. Sam chyba o jednym takim bajerze na blogu już pisałem. Anglr Tracker to coś jeszcze innego. Twórcy wykorzystali znane technologie i przystosowali algorytmy oraz oprogramowanie pod inne cele. Zamiast śledzić aktywność użytkownika, moduł mocowany na wędce ma monitorować cały wypad na ryby, a głównie czas spędzany w łodzi. Jaki w tym cel? Prawdopodobnie do oceny sytuacji, którą potem można w aplikacji prześledzić (zupełnie tak samo jak po sportowym treningu).

Wizualizacje, odczyty i wykresy będą jednak dotyczyć sytuacji związanej z braniem. Czujniki reagują na ruchy wędki i wszystko rejestrują. Potem wraz z lokalizacją można prześledzić wyniki (np. złowionych w danym miejscu okazów). Po co? Bynajmniej nie tylko dla naszej satysfakcji, ale również do oceny najlepszych miejsc do łowienia ryb. Zapis punktu ułatwi potem powrót do atrakcyjnego obszaru zbiornika wodnego. Co jeszcze potrafią czujniki na wędce? Na przykład zanotować konkretne rzuty, zamachy i towarzyszące im rezultaty (skuteczność). Tutaj największą korzyścią będzie podgląd kierunku, czyli możliwość powtarzania zarzucania wędki w miejsca gdzie ryby brały zdecydowanie częściej.

Anglr Tracker
Lekki moduł mocujemy na praktycznie dowolnej wędce i zbieramy dane do aplikacji na Androida.

Anglr Tracker

Czas trwania walki z ogromnym sumem? Teraz można faktycznie go zarejestrować wraz z całą historią. Dla wędkarzy taki rejestr to nie tylko okazja do pochwalenia się kolegom, ale i ocena całej walki. Bardzo konkretny i niszowy projekt, ale może okazać się, że efektywniejszy w zarobku niż produkcja kolejnej bransoletki fitness. Na razie startup zbiera fundusze, ale testy modułu już trwają. Zrobiono też mały research rynku i okazuje się, że mnóstwo wędkarzy marzy o możliwościach zapisu danych z ich wypadów na ryby. Anglr Tracker zbierze dokładne, więc oferta jest dla klientów raczej ciekawa, choć być nie jakoś konieczna. Bajer czy skuteczny tracker? Kto spędził na rybach trochę czasu, ten pewnie wie, że czasem znalezienie miejscówki jest bardzo cenne.

Twórcy przeanalizowali sam tylko światek wędkarski w USA i okazało się, że na 46 milionów licencji rocznie ok. 12 z nich to wędkarze wyjeżdżający średnio 20 razy w roku (wydających 10 miliardów dolców na akcesoria do łowienia). Niby target jest, a można doliczyć do kalkulacji jeszcze resztę świata, ale czy wśród nich znajdzie się wystarczająca liczba chętnych do uzbrojenia wędki w czujniki? Świadomość skuteczności sensorów na świecie rośnie, więc niebawem każdy ryneczek będzie próbował szukać korzyści z wykorzystania mierników. Fajny przykład na potwierdzenie moich słów sprzed kilku lat, gdy zauważałem, że czujniki zaczną trafiać do naprawdę wielu rozwiązań.

źródło: Anflr via techcrunch.com