Z „chińszczyzną” przeważnie jest tak, że zalewa rynek tanizną. Znamy to. Efekt zwykle jest ten sam. Wypieranie droższych produktów. Czysta ekonomia. Zwykle jednak coś kosztem czegoś. Jest taniej, ale jakościowo gorzej. Problemem zachodnich wyrobów staje się jednak to, iż powoli produkty chińskich producentów są coraz lepsze. Huawei i Xiaomi są reprezentantami marek mogących odmienić trendy. W zeszłym roku ta druga wypuściła ultra tanią bransoletkę fitness. Mi Band poradziło sobie wyśmienicie, pokazując, że boom na trackery z podstawowymi funkcjami jeszcze potrwa.

Mi Band 1S

„Wystarczyło” zaoferować wodoszczelną opaskę za kilkanaście dolarów, wytrzymującą miesiąc pracy i voilà! Sukces murowany. Nadciąga kolejna fala. Tym razem w postaci Mi Band 1S, czyli ulepszonego wariantu, a przy tym wciąż za jedyne 16$!! Tak taniego projektu na rynku dalej nie ma, a najwyraźniej do wielu klientów taka oferta dociera. Zaktualizowana edycja to przede wszystkim dodany czujnik pracy serca, czyli coś, co powoli staje się standardem i co widać w najnowszych generacjach wszystkich przedstawicieli ubieralnej elektroniki.

Tu nawet nie ma co dyskutować. To najtańsza zabawka tego typu w takiej cenie i z optycznym sensorem rytmu serca. 99 juanów to w przeliczeniu na dolce lekko ponad 15$. Do tego wszystkiego pierwszy Mi Band nadal będzie w sprzedaży i oczywiście w obniżonej cenie – 11$. To w razie jakby was nie było stać na 1S, a i tak nie potrzebujecie sprawdzać pracy waszego serducha. Mi Band 1S nie zmieniło wiele w kwestiach designu, co naturalnie miało wpływ na cennik. Nie trzeba było wiele zmieniać przy produkcji, więc udało się zachować ekonomię skali.

Mi Band 1S praca serca

Xiaomi Mi Band 1S

Jedyne co zauważyłem ze zmian w specyfikacjach to różnice w ciężarze. Mi Band 1S waży nieco więcej, bo 5.5 grama… O pół grama więcej! Nie poczujecie różnicy. Właściwie to być może w ogóle nie poczujecie tej opaski na ręce 😛 Przypominam, że to najprawdziwszy standard ze standardów w kwestiach funkcji. Na szczęście może to wystarczyć. Jest Bluetooth 4.0 dla łączności z iPhone’ami i Androidami, dzięki któremu na smartfon napływają statystyki na temat kroków, dystansu, spalonych kalorii, no i teraz również pracy serca. Śledzona jest też jakość wypoczynku, a delikatne wibracje wybudzają w stylu smart alarmu.

Bransoletka może być też używana jako klucz do telefonu, czyli zbliżeniowy system blokady urządzenia. Działa to z niektórymi modelami (chodzi m.in. o MIUI 6 lub nowszy Xiaomi – a generalnie Andki mininum 5.0). To kolejna fajna sprawa. Czy cena znów odegra rolę? Pewnie tak. Trzeba tylko jeszcze poczekać na testy i benchmarki sensorów pracy serca. Wielu może się obawiać ich dokładności, a przecież zależy nam na kontroli stref i analizie treningu pod własne możliwości. Wciąż gadżet ma wytrzymywać ma sporo, ale już nie 30, a 20 dni. Certyfikat IP67 też jest. EDIT: poza Chinami bransoletka ma nazywać się Mi Band Pulse.

źródło: Xiaomi