Marzenie każdego fana elektroniki? Bezprzewodowy świat pozbawiony ograniczeń. Część sprzętu i rozwiązań już nam to umożliwia. Z każdym rokiem przybywa jednak wyposażenia, a zwłaszcza tego w Internecie Rzeczy. Nie będę już nawet przypominał trendów w rozwoju na najbliższe lata, bo przeliczeń jest tak wiele, że trafiają do was zewsząd. Wszystkie one twierdzą zgodnie, że w przyszłej dekadzie IoT będzie ogromną siecią. O gadżetach wchodzących w skład Internet of Things piszę praktycznie codziennie, a rynek ten kreuje kolejne rozwiązania – zmienia podejście.

freevolt

Dzisiaj napiszę nieco o technologii Freevolt. Projekcie, który chce zapewnić nam prawdziwie bezprzewodowe ładowanie świata Internetu Rzeczy. O metodzie na blogu już pisałem, ale nie pamiętam w ramach jakiego gadżetu – chyba obudowy do smartfona. Co tutaj jest tak rewolucyjne, że zdecydowałem się o tym napisać? Firma Drayson Technologies próbuje przekonać nas do wykorzystywania fal, które przekazują sporo energii (łącznie) przy przesyłaniu informacji. Oczywiście sporo jej jest tracona. Podobnie jak w sprawności silników (wykorzystywany jest jakiś procent energii, a większość tracimy).

Żyjemy w czasach, kiedy sygnały nas bombardują. Przenika nas ciągłe przesyłanie treści drogą radiową. Rotuery Wi-Fi, smartfony i wiele innych. Właśnie zasięg tych sygnałów miałby być wykorzystany do zasilania Internetu Rzeczy. Oczywiście najwięcej skorzysta teren silnie zurbanizowany, gdzie takich nadajników jest mnóstwo. W ten sposób niewielkie elementy IoT mogłyby być stale zasilane. Mowa o tych częściach sprzętu, które nie wymagają zbyt dużych dawek energii do działania i czuwania nad elektroniką. Takie właśnie powstają, m.in. od Intela (sam Microsoft tworzy odpowiedni systemik dla tych niewielkich komputerków).
freevolt home

Monitoring jakości powietrza CleanSpace - wykorzystuje zasilanie Freevolt.
Monitoring jakości powietrza CleanSpace – wykorzystuje zasilanie Freevolt.

Zaletą nie jest jedynie sam fakt bezprzewodowości, ale i „bezpłatności” działania takiego systemu. Energii w powietrzu nie jest za wiele, bo sieci przesyłają pewne dawki sygnałów, ale ma wystarczyć, aby Internet Rzeczy żył. Nie wygenerujemy tak zasilania do oświetlenia, komputerów itd., ale przykład z początku wpisu pokazuje, że można uratować telefon przed rozładowaniem. Celem są elementy takie jak: czujniki ruchu, alarmy dymu, ubieralne zabawki, czy beacony. To już coś, bo dzięki temu instalacja takiej sieci może przyspieszyć. Do tego nie jest potrzebna wymiana baterii!

Przykładem pierwszych efektów jest monitoring jakości powietrza CleanSpace.

źródło: draysontechnologies.com via ubergizmo.com