Wirtualny trener to nowość, ale wielu z nas potrzebuje prawdziwego krzyku i motywacji od realnego trenera. Nie ma to jak opieprz na żywo – prosto w twarz. Coaching z aplikacji tego nie zrobi. To jedna z przewag treningów z człowiekiem, a nie cyfrowymi algorytmami na podstawie czujników aktywności. Na siłownię chodzimy często ze słuchawkami, bo lubimy zabić trochę czasu jakąś muzyką. Lepiej się trenuje, a są już nawet programy do generowania utworów na podstawie rytmu ćwiczeń (najczęściejbiegu). Na Kickstarterze znalazłem słuchawki w modelu Combat+ Sync i łączą one trzy wymienione powyżej cechy.
Słuchawki te są sporawe, ale bezprzewodowo grają muzykę, a do tego posiadają opcję walkie-talkie. Po co taki interkom w słuchawkach podczas treningu? Żeby słuchać opieprzu trenera na odległość. To super sprawa do zdalnego przekazywania uwag na terenie siłowni, gdzie trener może mieć całą salę na oku, a wybranym osobom przekazywać motywujące teksty, ale i podpowiedzi co do techniki. Można wzajemnie o coś zapytać i porozumieć się.
Często słuchamy muzyki tak głośno, że nie słychać otoczenia. Coach może do nas coś mówić/krzyczeć, a i tak nie usłyszymy. Z Combat+ Sync nie ma takiego problemu. Muzyka się na moment wyciszy i usłyszymy instrukcje od trenera (lub znajomych korzystających z innego urządzenia na drugim końcu siłowni). Same sluchawki są odpowiednio wyciszone. Połączymy je ze smartfonem poprzez Bleutooth. To fajne narzędzie do treningów grupowych. Zasięg jest imponujący. W zasadzie to może objąć nawet kilka siłowni w obrębie 10 mil. To sprawia, że system sprawdzi się świetnie także podczas jazdy na rowerze (porozumiewanie się peletonu z grupami ucieczkowymi), czy wspinaczkach.
Produkt wykonano z materiałów TR90, więć słuchawki są lekkie, wytrzymałe i elastyczne. Akumulatorki wytrzymają do 12 godzin działania na jednym ładowaniu. W kampanii są jeszcze warianty za 199 dolarów. Finalny wyrób będzie pewnie nieco droższy. Oficjalna premiera w lutym 2016.
