valedo0

Ubieralne urządzonka to coraz potężniejszy rynek. Już dawno temu segment ten zaczął się mocno rozszerzać i noszone gadżety możemy dzielić już na całe mnóstwo sekcji. Sama kategoria health & fitnessjest jednak zdecydowanym liderem. Sensory trafiają na nasze ciała w coraz ciekawszych formach, a powoli powstają nawet specjalizacje w różnych kierunkach. Valedo proponuje zadbanie o nasze plecy. Oczywiście po to, by nie bolały. Bóle „krzyża” to efekt siedzącego trybu życia i pracy. Jeśli zbyt długo będziemy spędzać czas na krześle, to pewnego dnia odczujemy tego skutki. Stąd częste kampanie na temat ruchu i odchodzenia na pewien czas od biurka. Akcje promujące zdrowy tryb życia mają krótkotrwały efekt. Dlatego powstają modele takie jak Valedo lub Lumo Lift.

Jako noszony wynalazek koncentruje się na nieco innym podejściu niż większość dzisiejszych ubieralnych gadżetów. Rywale kierują swoje produkty do aktywnych, a to przecież ci nieaktywni mają problemy z ciałem. Kręgosłup i mięśnie pleców dostają za swoje przy długim siedzeniu, a jeśli nie potrafimy zmobilizować się do oderwania od stołu, to pora zainwestować w jakąś elektronikę, która nam w tym pomoże. Zasada działania Valedo jest podobna do innych trackerów aktywności. Zakładamy czujniki – te analizują ruch. W przypadku tego konkretnego modelu, przyklejony do ciała moduł będzie rodzajem kontrolera do mini gier. To one mają nas zmotywować do ruchu przez zabawę.

valedo

Wystarczy codziennie odbyć sesję lub nawet kilka, najlepiej w miarę regularnie, a wzmocnimy organizm. Osobiście, jako młoda osoba, nie mam większych problemów z plecami, ale to, że na razie jest w porządku, nie oznacza, że kiedyś dalej tak będzie. Nawet mimo w miarę aktywnego funkcjonowania. Przecież na stojąco, czy leżąco wpisów na blog nie przygotowuje. Spędzam sporo czasu przy komputerze. Starsi z mojego otoczenia narzekają już na plerki. Być może to gadżet właśnie dla nich, ale i młodszym warto zaszczepić ruch w umysłach. Nie mówię już nawet o problemie ze zwolnieniami z WFu, ale o samym spędzaniu czasu przed komputerem (przeważnie grami).

W komplecie Valedo dostarczy także aplikację na smartfon lub tablet, gdzie otrzymamy opcję zabawy, czyli ćwiczeń. Są proste, ale potrzebne. Materiały można przenieść sobie na większy ekran (tutaj mowa o kompatybilnych urządzeniach i streamingu treści), bo łatwiej będzie prowadzić ćwiczenia. Mniejszy ekran – ten tabletowy – też powinien być jednak wystarczający. Część ruchów będzie nawet lepiej wykonywać z wyświetlaczem na ziemi (jak pokazuje jedna z grafik). Stałe ćwiczenia powinny przynieść odpowiednie korzyści, których najlepiej wcześniej nie doświadczać. W aplikacji jest około 45 różnych ćwiczeń. Trenujemy tak jakbyśmy pokonywali levele w grze. Jeden sensor umieszczamy na klatce piersiowej, a drugi na odcinku lędźwiowym.

valedo2

Także poziom zaangażowania ruchowego jest do dostosowania – jedni mają mniejsze, a inni większe problemy z ruchem i bólami. Warto to dostosować. Valedo działa nieco inaczej niż projekt Lumo. Tamten musimy nosić stale na sobie, by starać się zachować odpowiednią postawę ciała. Valedo przypinamy do siebie tylko na potrzeby sesji treningowych. Na koniec sprawdziłem sugestię dotyczące czasu spędzanego podczas ćwiczeń. Program i czujniki wraz z algorytmami zostały przygotowane przez specjalistów, więc oni dobrze wiedzą co jest dla pleców najlepsze. Trzy 10-15 minutowe treningi w tygodniu, a już po pierwszych kilkunastu dniach mamy zauważyć odczuwalną różnicę. To też zależy od naszego ciała.

Valedo to projekt ze Szwajcarii. Obecnie jest demonstrowany na targach CES 2015 w Las Vegas. Nie jest to tani sprzęcik. Kosztuje 360 dolarów. Nikt nie zmusza nas jednak do zakupu takich dodatków, bo można przecież odpowiednio rozruszać ciało i to codziennie. Warto to robić, a wcale zamawianie takiego motywatora nie będzie potrzebne.

źródło: Valedo via techcrunch.com