Dzisiaj mobajl bez smartfona. Już od jakiegoś czasu na blogu wychodzę nieco poza tematykę stricte związaną z aplikacjami. Niektóre technologie są na tyle ciekawe, że warto o nich wspomnieć, zwłaszcza, że nie odbiegają zbytnio od reszty propozycji. Dolfi można uznać za element nowoczesnego domu (nie użyłem słowa inteligentnego, choć wynalazek na pewno należy do urządzeń typu smart). Nazwałbym gadżet mobilną pralką, bo w każdej chwili sprzęcik można zabrać ze sobą (na wakacje, w delegację, na wyprawę) i uprać sobie najpotrzebniejsze rzeczy. Tradycyjne pranie w trakcie podróżowania jest czymś dosyć ciężkim do wykonania. Zdarza się, że pierzemy ręcznie w umywalce, bo nie ma innej opcji. Czym? Najczęściej mydłem.

A gdyby tak wrzucić coś wielkości mydełka do wody i ubrania wyprałyby się same? Bez tarcia, moczenia rąk, wysiłku. Jak przy namaczaniu. Właśnie takie udogodnienia proponuje Dolfi, czyli ultradźwiękowy sprzęt w przenośnej wersji, piorący bez męczenia rąk, czy użycia pralki. Brudy mają zniknąć w przeciągu pół godziny kąpieli w misce wody (ewentualnie napełnionej umywalce), a wszystko przez cykliczne drgania „wyciągające” nieczystości z  włókien tkaniny. Chyba śmiało można określić zjawisko rewolucyjnym praniem! Nie sądzę, by zastąpiło klasyczną pralkę, ale do szybkiego prania kilku rzeczy może być jak znalazł. Ciekawe czy poradziłoby sobie z moimi getrami po meczu :P.

Cały proces odbywa się samoistnie, a naszym zadaniem jest wyłącznie przygotowanie zbiornika, trochę detergentu i podłączenie do sieci mobilnej „pralki”. Dolfi spędzi trochę czasu raz z brudnymi ubraniami w wodzie i zrobi swoje. Ultradźwięki będą tworzyć microskopijne strumienie w wodzie i to właśnie one będą czyścić materiał. Nie jest to innowacyjna metoda (tak czyszczona jest m.in. biżuteria), ale w praniu tradycyjnym nie jest powszechna. Rozwiązanie ma oczywiście sporo zalet. Jest delikatniejsze dla odzieży, więc nie zniszczy zbyt szybko naszych ulubionych ubrań. Dolfi może być użytkowany w domu, ale jego mobilny charakter sprawia, że największymi zaletami będą te związane z wykorzystaniem go w celach turystycznych.

Prototyp ma pojawić się wkrótce w kampanii na Indiegogo, gdzie będzie zbierał fundusze od zainteresowanych projektem i zakupem gadżetu taniej. Pierwsi wspierający będą mogli liczyć na niższe ceny. Takie nowoczesne „mydełko” (ma zresztą jego kształt) ma tam kosztować już niecało 90 dolarów. To niewiele (nawet jak cena podskoczy w finalnej wersji o kilkadziesiąt dolców), jak na „najmniejsze i najdelikatniejsze urządzenie piorące na świecie”. Skąd nazwa? Od delfinów, czyli jednych z najinteligentniejszych zwierząt, które posługują się ultradźwiękami na co dzień.

źródło: Dolfi via slashgear.com