Oba najpopularniejsze system mobilne na rynku – iOS oraz Android – przeszły ostatnio wyraźne zmiany. To większe aktualizacje, które w sposób znaczny wpłyną na użytkowanie systemu. Cieszy mnie fakt, iż oba się w miarę uzupełniają i dają klientom jakiś rodzaj wyboru. Mówię jakiś, bo oba zbliżają się do siebie coraz bardziej. Nadal to zupełnie inne platformy, ale jedna wpływa na drugą (i odwrotnie) – co pokazywałem na przykładzie iOS 8 i jego podobnych funkcji do Androida. O ile system Apple został zainstalowany na dużo większej liczbie urządzeń na rynku, to już ostatni Android 4.4 KitKat miał dużo mniejszy procent takich instalacji. Jedni i drudzy chwalą się swoimi statystykami na konferencjach, ale każdy na swoją korzyść. Mimo, że google’owska platforma to mniejszy zasięg dla wszystkich modeli smartfonów i tabletów, to jednak jest ich łącznie zdecydowanie więcej niż tych z iOS.

Android 5.0 Lollipop to jeden z większych update’ów ostatnich lat, bo czwarta generacja systemu trwała (i trwa dalej) całkiem długo, mając sporo kolejnych numerków. System zaprezentowano oficjalnie (już bez używania kodowej nazwy „L”) wraz z premierą Nexusa 6, Nexusa 9 i Nexus Playera. Lizak to kolejna słodka nazwa dla Androida i tym razem bez sponsora – pewnie producenci lizaków zacierali ręce i być może kiedyś kolejny wariant otrzyma jakiegoś Chupa Chupsa. To jednak mniej istotne dla nas wieści. Dzisiaj chciałbym skupić się wreszcie na możliwościach „piątki”, bo jeszcze na blogu tego nie robiłem. Wolałem wyczekać do samego końca. Myślę, że to idealny czas, gdyż powoli wielkie marki, np. Sony, zapowiadają już, które z ich urządzeń otrzymają aktualizację do najnowszego systemu.

Lollipop pojawia się równo rok po debiucie KitKata. Naturalnie, developerzy mięli do niego dostęp już wcześniej, ale my – klienci – zobaczymy go na swoich modelach najwcześniej za kilka tygodni. Albo kupując nowego Nexusa (lub posiadając starego – niemal każdy otrzyma aktualizację) albo licząc, że producent zadba o dostęp do update’u. Tutaj jest różnie. Niestety wiele osób skarży się, że nadal nie mają opcji przejścia nawet na KitKata. Co zatem Google przygotowało nam z nowości mających poprawić działanie i nawigację platformy? W tym wpisie postaram się przedstawić te najistotniejsze, mające w sposób wyraźny być odczuwane w trakcie korzystania ze smartfona lub tabletu.

Żywotność baterii

To chyba najciekawsza z wiadomości dotycząca „Lizaka”. Jakiś czas temu Google rozwijało program Project Volta. Projekt ten zakładał poprawę długości działania systemu, czyli jego żywotności na jednym ładowaniu. Nie ukrywamy przecież, że wszyscy bardzo liczymy na jak najdłuższe działanie naszego smartfona lub tabletu. Volta dał developerom dostęp do budowania bardziej przyjaznych akumulatorkowi programów. Wyniki prac były na tyle zadowalające (36% lepiej niż KitKat), że zdecydowano się uwzględnić poprawki w Androidzie 5.0. Nowa platforma ma potrafić wydobyć z systemu do 90 minut więcej na wybranym sprzęcie. Półtorej godziny to sporo, nawet biorąc pod uwagę, że pewnie będzie to średnio nieco mniej.

Nie chcę zbyt dokładnie opisywać jak udało się uzyskać takie wyniki, ale część z nich związana jest z podejściem do wybudzania urządzenia (kiedy to mnóstwo aplikacji nawet w 2 sekundy potrafi „zeżreć” 2 minuty czasu standby). Podczas podpinania gadżetu do gniazdka, będziemy w stanie zobaczyć również szacowany czas ładowania akumulatorka. Podobnie z obliczeniami i przewidywaniami, kiedy nastąpi konieczność kolejnego ładowania.

Material Design

Drugą zmianą, bardzo zauważalną, będzie nowy styl UI, czyli Material Design. System nawigacji został odświeżony, co będzie łączyło się z pewnymi nowymi elementami do ogarnięcia przez użytkownika. Nie będą to jakieś dramatyczne zmiany, niepozwalające nam na intuicyjne działanie w telefonie/tablecie, ale pewnie trzeba będzie do niektórych się przyzwyczaić. „Nakładka” ma ujednolicić nieco cały system, łącznie z aplikacjami. Developerzy programów z Google Play będą zapewne chcieli do tego nowego stylu się dostosowywać. Część z nich już pracuje nad poprawkami, a te od Google, np. przeglądarka Chrome czy Google Play, już przed premierą udostępniły aktualizację. Efekty to m.in. grafiki od krawędzi do krawędzi ekranu, płynniejszy ruch, lepsze animacje, widok 3D itd..

Zauważalna jest kolorystyka systemu. Jaśniejsze kolory i charakterystyczne motywy. Google zdecydowało się używać określenia „materiał”, bo design ma dawać odczucie pokrycia wyświetlacza. Wszystko za sprawą efektów cieni i światła, mających oddawać realizm bardzo dobrze. Użytkownik ma uzyskać naturalne czucie, obrazy pokrywające większą część panelu itp. Przesuwanie ekranów ma być efektowniejsze, ale i bardziej realistyczne. Efekt końcowy ma imitować rzeczywiste przesuwanie kartek papieru, czyli prawdziwego materiału, a nie tylko wirtualnych pikseli na ekranie. Także menu wykorzystuje nowy rodzaj przycisków. Wszystko kwestia przyzwyczajenia, ale różnice poczujemy korzystając z aplikacji w starym stylu obok tych w nowym (czy porównując je do samego systemu 5.0).

 Powiadomienia i ekran blokady

Od piątej generacji Androida zmieni się nieco podejście powiadomień i ekranu blokady, a głównie ich wspólności. Google zdecydowało się na dodanie do tego miejsca możliwości odczytywania notyfikacji. Widgety będą mogły pokazywać się na tym pierwszym ekranie, służącym do odblokowywania systemu. To od nas ma zależeć, które z nich mogą być widoczne na tym etapie wyświetlania, a które warto schować i oglądać dopiero po wejściu do Androida. Nawet rodzaj powiadomień będzie możliwy do ustalenia – czyli możemy pozwolić na pojawianie się części notyfikacji z apki na blokadzie. Przykładowo możliwe będzie odpowiadanie na wiadomości prosto z ekranu blokady, co zdecydowanie przyspieszy reakcję i ograniczy niepotrzebne dostawanie się głębiej do skrzynki pocztowej.

Oczywiście pewne elementy możemy lepiej zabezpieczać i nie pozwalać na wyświetlanie treści w tym trybie. To ochrona przed wścibskimi. Jeśli zechcemy, wiadomości od niektórych ludzi mogą mieć inny priorytet pokazywania, więc część kontaktów pokaże nam informacje po nadejściu, a te bardziej osobiste lub prywatne – już nie. Podobnie w kwestiach aplikacji. Zdecydujemy, które mają nas alarmować, a których się pozbędziemy. Z czasem większość developerów umożliwi nam takowe opcje wraz z najnowszymi aktualizacjami. Sam Android będzie potrafił automatycznie decydować i prowadzić ranking ważności powiadomień. Oznacza to, że zawsze wyłącznie te najważniejsze będą pokazywane na samej górze – to w momencie, gdy notyfikacji nawarstwi się nam sporo. Jasne jest, że SMS od pracownika będzie ważniejszy niż alert z gry o odnowieniu żyć!

 Wydajność systemu i 64-bitowy procesor

Wydajność to zawsze istotna sprawa aktualizacji. Zwykle na tym polegał każdy update firmware’u odkąd pamiętam. Nie zawsze się to udaje, ale developerom zależy, by przesiadka na nowy system kojarzyła się z przyspieszeniem działania. Moje badania wykazały, że tym razem Android 5.0 korzysta z ART Android zamiast Dalvik. Google zapowiada, że zaoferuje 4 razy lepszą wydajność na tych samych aplikacjach. To umożliwi oczywiście płynniejsze działanie systemu, a nawet działania interfejsu. Skorzystają na tym też aplikacja działające w wielozadaniowości i pracy w tle. ART jest dostępny dla developerów już od jakiegoś czasu, ale dopiero od wersji Androida 5.0 mamy zauważyć jego działanie. Tutaj ma być aktywowany domyślnie, więc i programiści muszą się bardziej wykazać.

Lollipop to też pierwsza wersja systemu Android, które wspiera architekturę 64-bitową. Apple już od iPhone’a 5S (chip A7) działa na procesorach 64-bit, więc to najwyższy czas, by nowy hardware mógł wykorzystać odpowiednio nowy system. Pierwsze są oczywiście Nexusy, np. tablet Nexus 9 korzysta z NVIDIA Tegra K1. Skorzystać będą mogły teraz też procesory ARM, x86, czy te oparte o MIPS. Część z aplikacji jest już dostosowana do pracy w 64-bitach, a są to głównie programy Google: przeglądarka Chrome, Play Music, Kalendarz, czy Gmail. Warto zauważyć, że apki robione w Java powinny automatycznie wspierać 64-bitową architekturę. Jeśli programiści wcześniej kodowali właśnie tak, to nie będą musieli robić nic więcej. 64-bity oznaczają też, że teoretycznie urządzenia na Androidzie będą mogły nawet korzystać z 4 GB RAM – co pewnie nastąpi za niedługi czas (już teraz niektóre smartfony i tablety mają 3 GB).

 Wiele kont na jednym Andku

Ogromną wadą Androida było to, że traktowane było jak system dla indywidualnego użytkownika. To zmieniło się ostatnio na tabletach, które mają nieco inny charakter niż smartfony. Ja bardzo ucieszyłem się, że mogę tworzyć kilka kont na większym urządzeniu z rodziną. Każdy będzie ma swój profil i ustawia sobie system pod siebie. Nie czytamy wzajemnie swoich powiadomień, nie martwimy się o prywatność itp. Od Androida 5.0 dzielenie się sprzętem będzie też łatwiejsze na smartfonach. Te są zwykle bardziej osobiste, bo każdy ma swój numer i dba o własny telefon, ale nie wykluczona to z możliwości oferowania możliwości skorzystania z urządzenia innym użytkownikom. Konto gość ochroni wtedy przed dawaniem do rąk prywatnego urządzenia do wglądu.

Wiadomo, że smartfon to już bardzo prywatny gadżet i niemal wszystko co w nim robimy to zapis całej naszej historii działania, ale i mnóstwo osobistych plików. W końcu nie będziemy bali/wstydzili się dać swój smartfon w ręce znajomego. Teraz może robić co chce (prawie co chce). Ostatnio śmiałem się z jednego tekstu, ale niestety nie pamiętam skąd i gdzie mogłem go słyszeć: nastąpiło tam porównanie – gdy ktoś poprosi mnie o skorzystanie ze swojego komputera/smartfona/tabletu, to tak jakby chciał przymierzyć majtki, które właśnie na sobie noszę :D. Haha – coś w tym jest. Urządzenia są już nasze i tylko nasze, a w systemie warto posiadać konto ogólne dla gości. Android 5.0 będzie posiadał domyślne konto gościa, więc nawet nie będzie trzeba go konfigurować!

Dostęp do systemu bez blokady ekranu

Bardzo ciekawie zapowiada się tryb braku zabezpieczeń systemu w konkretnych sytuacjach. Każdy z nas wie jak ważna jest ochrona dostępu, jednocześnie jednak wszyscy denerwujemy się każdorazowym odblokowywaniem naszego gadżetu. Czy to PIN, czy wężyk, czy jeszcze inny sposób blokowania – po prostu denerwuje. Z jednej strony cieszymy się, że chronimy sprzęt, z drugiej chętnie byśmy coś z tym zrobili, najlepiej wyłączyli. Ja często deaktywuje ten element w domu. Są na rynku różnego rodzaju pierścienie na Bluetooth (i inne modele na zbliżeniowy dostęp) i tam nie trzeba martwić się o wprowadzanie haseł. Google w Android 5.0 wymyśliło coś alternatywnego. Lollipop postara się badać gdzie aktualnie jesteśmy i kto używa urządzenia. Gdy wykryje pozytywnie, że jesteśmy we własnym mieszkaniu i osobiście użytkujemy modelu, wtedy zabezpieczeń nie będzie.

Ma to być możliwe na podstawie pobliskich gadżetów na Bluetooth, lokalizacji (także pojazdu), naszego głosu, noszonego na ręce zegarka, czy nawet naszego uśmiechu. Android Smart Lock ma badać wszystko i analizować właściciela. Rozpozna nasz głos, twarz i wiele innych elementów, dając obraz bezpiecznego otoczenia, w którym haseł zwykle nie potrzeba. Dopiero po wyjściu ze strefy blokuje system. Całkiem pomysłowe. Także szyfrowanie będzie wzmocnione i to domyślnie (obecnie opcjonalne), więc w razie kradzieży nasz smartfon lub tablet powinien być lepiej zabezpieczony.

Dzielenie treści na wielu urządzeniach

Android 5.0 pozwoli nam też na lepsze dzielenie treści pomiędzy nasze urządzenia. Oznacza to, że wreszcie, posiadając kilka urządzeń (np. smartfon, tablet oraz inteligentny zegarek), materiały na jednym będą pokazywane i na drugim. Nastąpi między nimi na jednym koncie lepsza synchronizacja. Jeśli słuchamy kawałka na jednym gadżecie, czy przeglądając zdjęcia, drugie pokaże ten sam content. Innymi słowy: pracę na jednym urządzeniu możemy przenieść szybko na drugie. Podobnie z efektami wyszukiwania. Jeśli robiliśmy coś na tablecie, a chcemy szybko wyjść z domu z samym smartfonem, to dokończymy wszystko na mniejszym ekraniku. To wygoda i komfort. Docenimy to posiadając wiele Androidów – łącznie ze smart watchem.

Asystent głosowy i komenda „OK Google”

Znamy już zwrot „OK Google”, choć polski język ma ograniczone możliwości obsługi asystenta głosowego w Androidzie. Innym problemem funkcji była konieczność jej aktywacji przyciskiem. Tylko Motorola Moto X wykorzystywała u siebie opcję ciągłego nasłuchu, więc słysząc prośbę, od razu reagowała i wyświetlała wynik zapytania. Był to exclusive dla smartfona Motoroli. Teraz jednak będzie to też element Androida 5.0. Praktycznie w sposób zdalny aktywujemy wiele rzeczy tą drogą. Ustawimy alarm, wyślemy wiadomość, zadamy pytanie i wszystko bez dotykania naszego urządzenia. Niektóre urządzenia z Androidem będą również w stanie wybudzić się od razu po podniesieniu ich z bezruchu lub dwukrotnego dotknięcia wyświetlacza. Okazuje się zatem, że te unikatowe cechy nie będą już domeną Motoroli lub LG.

Aparat fotograficzny

Ten temat zostawiłem sobie na sam koniec. Od lat dziwimy się, że spoglądając na hardware, dziwimy się, że mimo iż posiadamy w smartfonie bardzo dobre sensory do robienia zdjęć, to i tak nasz Android jakoś dziwnie pstryka fotki. Gorzej niż trzeba. Jakość nie jest tak dobra jak być powinna, mimo użycia bardzo dobrego sprzętu. Okazuje się, że to nie hardware, a software ma tutaj ogromny wpływ na efekt końcowy. Na szczęście Google w końcu rozprawi się z wadą. Android 5.0 Lollipop ma posiadać nową wersję API dla kamerki, więc dostęp do programowania będzie dużo lepszy i pełniejszy. Materiały filmowe i zdjęcia powinny być po upgrade’dzie do „piątki” w końcu na odpowiednim poziomie – przynajmniej możliwości podzespołów (ostatnio coraz częściej sensorów od Sony). 

Algorytmy przetwarzania obrazu to bardzo ważna część oprogramowania – widać to dobrze na przykładzie smartfonów Sony i Samsunga, które wzięły wszystko we własne ręce i wykorzystały we własnych urządzeniach. Nadal nie były to jednak optymalne rozwiązania. Google chce, by jakość była możliwie wysoka w większości smartfonów/tabletów z nowym Androidem. Programiści aplikacji third-party nie mieli odpowiedniego dostępu do API, więc ciężko im było wykorzystać pełnię możliwości hardware’u. Stąd aplikacja Kamera od Google robi lepsze zdjęcia niż wszystkie inne ze sklepiku Play. To się właśnie zmienia i Android 5.0 będzie hojniejszy. Wykorzystane będą pełne właściwości sensora, soczewek, odszumianie, czy przekaz informacji optycznych. Możliwe będzie nawet zapisywanie grafik w surowym formacie RAW. Każdy producent będzie w stanie lepiej zaimplementować swoje technologie, wyciskające maksimum z aparacików.

Postaram się z czasem rozszerzać ten wpis o kolejne ciekawostki.

źródło: Google (1), Google (2), Google (3), Google (4)