Technologia projekcji obrazu na ciele jest już w planach i wizjach wielu producentów, ale na razie jako prace rozwojowe. Jest to do realizacji, ale czy będzie wygodne? Cicret to ciekawy gadżet, ale na obrazkach nieco podkolorowany. Zamiast wyświetlacza w smartfonie, mamy skorzystać z własnego ciała i rzucanego na niego widoku znanego nam interfejsu. Spojrzałem właśnie na swoją rękę i sam nie wiem czy dużo bym na niej zobaczył. Nie tylko z uwagi na powierzchnię, ale i słabe pico projektorki, które za dnia nie są zbyt dobrze widoczne (w sumie z bliska wiązki są mocniejsze). Autorzy projektu Cicret, który pojawił się na Indiegogo, są przekonani, że dadzą radę okiełznać wszystkie przeciwności.

Model przygotowano w formie bransoletki, która musi jednak stabilnie trzymać się ręki, bo przecież nie chcemy poruszającego i pływającego ekranu. Obok rzutniczka zmieścić mają się jeszcze czujniki zbliżeniowei, badające ruchy palców – odczytujące „dotyk”. W opisie zapewniono, że wszystko ma działać tak jak na smartfonie lub tablecie. Czy to w ramach nawigacji i gestów, czy samego systemu. Widać wyraźnie na załączonych materiałach, że w akcji jest Android. W zasadzie propozycja wyewoluowała z systemu do przechowywania danych w noszonym gadżecie, gdyż firma założyła, że przechowywanie danych w chmurze nie jest zbyt bezpieczne (piszę to w chwili wycieku nagich zdjęć amerykańskich gwiazd, które przechowywały je na iCloud od Apple).

Z czasem postanowiono jednak, że rozwinięty zostanie system pokazywania obrazu. Sam jestem ciekaw, czy to tylko marketingowe podejście i zwrócenie uwagi przez efektowny rzutnik na sam projekt oprogramowania, czy realny i rzeczywisty plan. Coś czuję, że skończy się ostatecznie słowami „niestety, ale pracujemy jednak tylko nad przechowywaniem danych w bransoletce i aplikacji” – dużo osób przyciągnie sam projektorek w ubieralnym gadżecie, ale przy okazji dowiedzą się o oprogramowaniu. Nie będę oskarżał, poczekamy do końca kampanii. Osobiście chętnie zobaczyłbym coś takiego w realu. Tylko nadal nie jestem przekonany do praktyczności działania – no poza podstawowymi funkcjami. Odbieranie połączenia tak, wyświetlenie powiadomienia też, ale wizja mapy na przedramieniu lub oglądania video są chyba zbyt optymistyczne.

Skóra przecież nie jest równa, ręka też, a i rzutnik musi wszystko pokazać pod dużym kątem. Nie sądzę, by posłużył do czytania szczegółowych materiałów, ale jako szybka nawigacja z uproszczonym systemem są do realizacji. Producent projekcję z bransoletki nazwał skinscreen technology. Składa się z mini rzutniczka i ośmiu zbliżeniowych sensorów na podczerwień. To na jakim etapie rozwoju jest propozycja pokazują plany jego produkcji. Jeśli uda się zebrać wymagane środki, to na gwiazdkę przyszłego roku model ma być realnym gadżetem. Myślę, że to zbyt futurystyczna wizja i autorzy dobrze zdają sobie z tego sprawę.

Wrócę jeszcze do bardziej realnych elementów bransoletki Cicret. W środku ma być miejsce z pamięcią na przechowywanie prywatnych danych, zestaw standardowych czujników takich jak: akcelerometr, ale i moduły Bluetooth i Wi-Fi, czy motorek wibracyjny. Wszelkie dane, czy komunikacja na chacie ma być zabezpieczona szyframi w bransoletce i tam przechowywana. Do tego projektowana jest aplikacja mobilna, z której będziemy pisać lub przeglądać pliki. Każdej wiadomości mamy nadawać ważność istnienia, po której zostanie automatycznie wymazana. Możliwa ma być także zdalna edycja i usuwanie treści z urządzenia znajomego (ale tylko własnej). Ma to dotyczyć także przesyłanych, zdjęć, dokumentów, nagrań audio i video. Bardzo ciekawe podejście, zwłaszcza, że żyjemy w czasach nagminnego łamania prywatności i handlu danymi. BTW: sama aplikacja w wersji beta jest już do pobrania na Androida.

Wszystko ma się opierać na anonimowości (specjalne ID). Cicret to w sumie dwa projekty połączone w jeden. Specjalne oprogramowanie do bezpiecznego komunikowania się i rzutnik w bransoletce. Oby tylko ten drugi nie był efektownym przyciągaczem, który nie zostanie zrealizowany. Nie zapominajmy też o wykorzystaniu bateryjki w środku naręcznego gadżetu i jej wydajności. Ocenę pozostawię wam – wierzycie w pomysł? Jeśli tak, możecie wesprzeć go w kampanii. Ja jestem sceptykiem (przynajmniej na razie). Żeby tylko nie było potem rozczarowania. Po 60 dniach kampanii wrócę do wpisu i osobiście zbadam autentyczność propozycji. Tymczasem możecie obejrzeć działanie w koncepcjach video.

źródło: Indiegogo