Niemal do każdego nowego modelu trackera fitness na rękę, który służy do analizy naszej aktywności, dołączają sensory pracy serca. Następuje trend przenoszący czujniki z klatki piersiowej na nadgarstek. Z jednej strony to nieco wygodniejsze, z drugiej być może nieco mniej dokładne – choć amatorom powinno wystarczyć (nie mierzymy w końcu parametrów na potrzeby lotów w przestrzeń kosmiczną). Producenci przekonują jednak, że to dobra alternatywa dla czujników noszonych blisko serca. Jest też inny powód pojawiania się czujnika w zegarkach: nie masz takiej funkcji – wypadasz z gry o klienta. Ta funkcja jest dostępna w smart watchach i bransoletkach fitness, a także ich hybrydach. PulseOn to przedstawiciel tego drugiego grona. Pojawił się właśnie na portalu Indiegogo, gdzie zbiera fundusze na masową sprzedaż.

Sensory optyczne w ubieralnym gadżecie przyciągają jeszcze bardziej niż krokomierz, licznik dystansu, czy spalone kalorie. Możliwość korelacji danych z naszym tętnem jest wartościowa, gdyż możemy dostosowywać trening do naszych indywidualnych możliwości. Model PulseOn jest bardzo malutki. Sprzęcik korzysta z materiałowej opaski, która moim zdaniem wygląda elegancko i bardziej sportowo. Nie wiem jak w kwestii dłuższego użytkowania, ale powinna być wygodniejsza niż gumowa. Niestety urządzenie nie jest wodoszczelne, więc posłuży raczej głównie to biegania (czy na rower). Śmiesznie wygląda jego ładowanie – kabelek microUSB jest w postaci klipsa, który mocujemy w specjalnych punktach tarczy.

Na obudowie znajdziemy dwa przyciski do obsługi ekranu. Mogą sprawić pewne problemy w pierwszych dniach użytkowania – zaprogramowane funkcje obsługujemy wyłącznie w ten sposób. Reagują na krotność przyciśnięć lub ilość sekund przytrzymania. Jest to może niezbyt wygodne, ale w ten sposób udało się ograniczyć koszty. PulseOn jest wyceniany na 170 dolarów. Model posiada współpracę smartfona, ale odczyty pracy serca są też wyświetlane na niewielkim ekraniku OLED (96 x 39). Przygotowano specjalne aplikacje na platformy iOS oraz Android. Oczywiście dane są transmitowane przez Bluetooth. Jak już wspominałem, to gadżet do treningów, więc po skończonym biegu nie będzie posiadał zbyt wielu innych powodów do noszenia go na co dzień, poza tymi sportowymi.

To nie może dziwić, gdyż jest to wynalazek do badania naszych danych witalnych, jednak można było postarać się o kilka zegarkowych funkcji. Ogólnie PulseOn skupi się jednak na pracy serca, intensywności treningu, monitorowaniu dystansu, czasu, osiągnięć, czasu treningu i prędkości. Są też API do wykorzystywania czujników z popularnymi aplikacjami fitness, w których prawdopodobnie możecie mieć wykupione możliwości premium, co pozwoli na wrzucani odczytów do ulubionych programów, z którymi jesteście obeznani. PulseOn w apce będzie wskazywał czas potrzebny do prawidłowej regeneracji, podpowie jak zoptymalizować trening. Będzie starał się nas zmobilizować do osiągania kolejnych celów.

Nie zabraknie możliwości przeprowadzania analiz okresowych, czyli dostępu do archiwum treningów. Statystyki zawsze lepiej obrazują naszą formę i będziemy w stanie sprawdzać progres i możliwości organizmu. Możliwe jest nawet zbadanie poziomu VO2max, czyli naszych zdolności tlenowych. Generalnie przepływ krwi jest badany sensorami optycznymi i działa tak samo jak w innych gadżetach z takim czujnikiem. Do akcji wkraczają odpowiednie algorytmy i przeliczenia. Badania i testy wykazały bardzo zbliżone możliwości sensora do ECG. Wraz z propozycjami wewnątrz aplikacji jest to zestaw dla osób aktywnych lubiących profesjonalne podejście i chcących podejść do treningu kompleksowo.

Powiedziałbym nawet, że PulseOn to gadżet dla hardcore’owych sportowców. Jeśli poważnie traktujecie ćwiczenia biegowe (ewentualnie rower), model ten powinien was zainteresować. Jeśli trenujecie okresowo i amatorsko, to wystarczą wam programy w inteligentnych zegarkach. Warto też zaznaczyć, że jest to zabawka o konkretnych możliwościach i brakuje jej wielu innych funkcji z bardziej rozbudowanych trackerów, ale z kolei plasujemy ją powyżej urządzeń dla tzw. „casuali”. Innymi słowy: coś po środku, ale ze skonkretyzowanym podejściem. Na koniec jeszcze nieco o bateryjce. Ma wystarczyć na ok. 10 godzin ciągłych odczytów, czyli ok. 5 dni treningów.

źródło: Indiegogo